Chcę, abyście dobrze zrozumieli, że nie ma nikogo „dojrzałego" pomiędzy wami, a jeśli będziecie trwać w pozycji ochrony „ego" przed działaniem Pana, nie dojrzejecie nigdy, sprzeniewierzycie dary, zawiedziecie Chrystusa, a wasz wstyd i żal będzie z wami w wieczności, bo jeżeli otrzymaliście więcej niż inni, z tego też będziecie się rozliczać przed Panem.
Każdy błąd ukazany wam przez Pana przy pomocy niedoskonałych bliźnich jest szansą na pozbycie się go. Będzie nią moment zauważenia i stwierdzenia w prawdzie, że „jestem próżny, gadatliwy, żądny uznania i pochwał, lekceważę zdanie innych, drażni mnie wszystko to, co nie jest zgodne z moimi wyobrażeniami, pragnę osiągnąć znaczenie, posłuch, stanowisko, dążę do korzyści i pragnę zapłaty, wdzięczności, liczę na rewanż, chcę mieć to, co mają inni, albo więcej, cierpię z powodu niedoceniania mnie, braku osiągnięć, uznania, pieniędzy, powodzenia, na które zasługuję (według swego zdania)" itd., itd. Trzeba przed Panem „rozesłać" swoje błędy, winy, żale, pretensje i urazy, a wtedy w Jego blasku zobaczymy, że to nie my zostaliśmy zranieni, a nasza opinia o sobie jako o osobie we wszystkim doskonalszej niż jest nią w rzeczywistości.
Chciejcie uwierzyć, że nie ma w was ani miłości, ani ufności, wierności, prawości, odwagi, męstwa, a przede wszystkim brak wam uczciwego spojrzenia na siebie. Wierzycie jak dzieci, że jesteście tacy, jakimi zapragnęliście być, i usilnie odgrywacie swoje role: mądrych, sprawiedliwych, głębokich, pobożnych, a nawet świątobliwych, gdy tymczasem jesteście słabi, pyszni, niewierni i niewdzięczni, chwiejni, kłótliwi, zazdrośni i zawistni między sobą, niezdolni do miłosierdzia i przebaczenia, drażliwi, obraźliwi, a często brniecie w ciężki grzech zawziętości, złości, złośliwości, mściwości, chciwości i niesprawiedliwości, zwłaszcza w osądzaniu bliźnich. Słowem — nic co ludzkie nie jest wam obce. Dzielicie niedoskonałość całego rodu ludzkiego i jego grzechy.
Jeszcze raz: Chciejcie uwierzyć, że nie ma w was ani miłości, ani ufności, wierności, prawości, odwagi, męstwa, a przede wszystkim brak wam uczciwego spojrzenia na siebie. Wierzycie jak dzieci, że jesteście tacy, jakimi zapragnęliście być, i usilnie odgrywacie swoje role: mądrych, sprawiedliwych, głębokich, pobożnych, a nawet świątobliwych, gdy tymczasem jesteście słabi, pyszni, niewierni i niewdzięczni, chwiejni, kłótliwi, zazdrośni i zawistni między sobą, niezdolni do miłosierdzia i przebaczenia, drażliwi, obraźliwi, a często brniecie w ciężki grzech zawziętości, złości, złośliwości, mściwości, chciwości i niesprawiedliwości, zwłaszcza w osądzaniu bliźnich.
Myślę, że tu wszelki komentarz jest zbędny – po prostu tacy jesteśmy.
(a w każdym razie taki jestem ja – nade wszystko słaby; chciałbym, by to, co od tylu lat piszę, odmieniało ludziom życie, a tak nie jest i ja to słabo znoszę – trudno przyjmuję to, że nie mam nic do dania, słabo znoszę, bo słaby jestem)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.