— Wytłumaczę ci to tak. Gdy kochasz jakieś dobro, kochasz Jego samego w nim. Dlatego masz swoje miejsce w Jego królestwie, gdy na ziemi starasz się o Jego zejście na ziemię pracując nad szerzeniem Jego praw lub walcząc z tymi, którzy Jego prawa chcą zetrzeć z powierzchni ziemi; robisz to zgodnie ze swoim sumieniem, czyli w imię prawdy, w imię Boga. Ale jeżeli wybierasz „swoje" egoistyczne dobro i przez całe życie widzisz prawdę fałszywie, znaczy to, że coś z twoim sumieniem jest nie w porządku, że zapanowało w nim kłamstwo. Z zepsutym kompasem można zbłądzić, to zrozumiałe, ale sumienie to taki kompas, który tylko my sami możemy zdeprawować, uśpić lub zagłuszyć.
Nie chodzi tu o słowa, a o treść. Jeżeli ktoś tak pragnie poznać prawdę, że na to poznanie poświęca życie i nie dochodzi do niej, to przecież dowodzi, że albo ustał w pół drogi, albo poprzestał na półprawdach bojąc się, że za prawdziwe poznanie może zbyt drogo zapłacić; albo może nie prawda sama w sobie była mu celem, a on sam. Za kompromis płaci się u nas wstydem tym większym, im lepsze mniemanie miało się o sobie. Mówię to ogólnie. Jeżeli chodzi o twojego krewnego, jest kochany przez Boga tak, jak my wszyscy. Chodzi o to, żeby on to chciał zrozumieć i przyjąć, i w tym możesz mu pomóc. O to proszę i twoja rodzina również.
W tej notce zyskujemy bardzo cenne spojrzenie na sprawę sumienia - Z zepsutym kompasem można zbłądzić, to zrozumiałe, ale sumienie to taki kompas, który tylko my sami możemy zdeprawować, uśpić lub zagłuszyć.
Ale sama wypowiedź jest kontynuacją poprzedniej – zwracam więc uwagę, że choć stryjeczny dziadek Anny przez całe życie Boga odrzucał, to jednak nie jest wcale skazany na potępienie - Chodzi o to, żeby on to chciał zrozumieć i przyjąć, i w tym możesz mu pomóc. My cały czas możemy pomagać naszym bliskim, nawet gdy już znajdą się po tamtej stronie życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.