sobota, 25 września 2010

MIŁOŚĆ TO OBDARZANIE SIĘ WZAJEMNIE DOBREM [3]

Córeczko. Nigdy zamierzeniem Bożym nie było oddzielenie nieprzebytą zasłoną „nieba" od ziemi, nas od was. Przeciwnie, Jezus uczył nas wszystkich: „Przyjdź królestwo Twoje. Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi". A więc uczył nas pragnąć objęcia całej ludzkości jedną miłością, tą „niebiańską". Uczył nas pożądać pełni, doskonałego szczęścia dla wszystkich. Naturalne jest więc, że ci, którzy przechodzą do Jego „owczarni", pragną udzielić wszystkim łaknącym tego, w czym sami się pławią — wypełnić miłością pustkę i głód.
Ponieważ istnieje prawo wyboru, czyli dano nam cudowną szansę bycia współtwórcami naszego szczęścia, możemy naszą pomoc kierować ku tym, którzy pragną ją przyjąć, którzy wybierają drogę do Niego, natomiast nie mamy prawa przeszkadzać i uniemożliwiać ludziom żyjącym na ziemi dokonania „złego" wyboru. Zresztą o każdym z was wie wszystko tylko Bóg i tylko On zna przyszłość każdego z was. Wielu uczy się na błędach, i nigdy o nikim nie można powiedzieć, że jest stracony, a tylko, że bardzo zagrożony z własnego wyboru, opanowany przez siły zła, którym zawierzył, a zatem sprzedał im swoją wolność. Jednak jeden krzyk o ratunek przywołuje Pana, a Jego mocy nic we wszechświecie oprzeć się nie śmie.
My możemy współpracować z wami tak jak towarzysze, przyjaciele, rodzina — im więcej nas pokochacie i zaufacie nam, tym bardziej my możemy być pomocni. Nasze rady, dobre myśli, pomoc w wypadku potrzeby — istniały, są i będą zawsze, i to coraz potężniejszą pomocą, ale... jeżeli zechcecie z nich korzystać. O „zmuszaniu" nie może być mowy. Tylko współpraca, dla waszego dobra, która i dla nas jest szczęściem służenia pomocą.

No to zaufam i swojej mamie, tak jak Anna zaufała swojej. I zaufam księdzu Zygmuntowi, tak jak Anna zaufała ojcu Ludwikowi. Nie jesteśmy sami, choćby nam się tak wydawało…
No i będę czekał, która żyłka znowu pęknie kolejnego dnia. Może znowu ta sama, co dziś, co wczoraj i co cztery dni temu?