piątek, 2 kwietnia 2010

Pamiętaj przy Komunii

— Dobrze robisz, nie zapominając przy Komunii o Bartku i jego przyjaciołach. Im twoja pomoc jest potrzebna. Widzisz, oni są z Nami, mogą się oczyszczać — tu, ale do Jezusa tutaj tak zbliżyć się nie można (o ile nie jest się już czystym) jak na ziemi. Ty możesz im to zbliżenie ułatwić, gdyż ty sama spotykasz się z Nim w każdej Komunii podczas każdej Mszy. To jest zawsze spotkanie prawdziwe, bliskość, rozmowa, obcowanie. Wtedy On jest zawsze tym miłosierniejszy, im ty tego bardziej potrzebujesz, a jeżeli ty prosisz, aby Bartek i inni byli przy tobie, z tobą, to przez ciebie jak gdyby uczestniczą w tej łączności.
Ty nie „czujesz" nic, bo sprawy ducha nie „dzieją się" na płaszczyźnie uczuciowej, ale powinnaś wiedzieć i rozumieć, że to Bóg sam, osobiście, przybywa do ciebie, ponieważ to, że chcesz przystąpić do Komunii świętej, oznacza, że wzywasz Go, że Go pragniesz, potrzebujesz, że Go kochasz (na swój sposób, to znaczy niesłychanie słabo i mało świadomie, tak jak małe dziecko kocha ojca).
Wszyscy na ziemi tak bardzo nie rozumiemy znaczenia Komunii świętej, ale „nasi chłopcy" (czyli Bartek i inni) widzą i rozumieją powagę i wielkość tego złączenia i potrafią z niego korzystać. To tak, jakbyś brała kogoś za rękę i idąc na Błogosławieństwo, na audiencję, na spotkanie z Jezusem, przyprowadzała innych, aby i oni je otrzymali, byli obecni, uczestniczyli w nim. Chrystus się cieszy, gdy myślisz o innych (z obu światów), więc rób to, łącz, spotykaj. Zapewniam cię, że oni są wtedy obecni i są nieskończenie szczęśliwi, a co brakuje twojej adoracji, oni uzupełniają. To jest jeszcze jeden sposób wykazania miłości braterskiej.

Zwracam uwagę, że będąc w czyśćcu (czyli w niebie, ale w stanie jeszcze niepełnego oczyszczenia) nie będziemy w takim stanie jedności z Jezusem Chrystusem, w jakim możemy być dziś dzięki eucharystii. Ale co równie ważne, my przystępując do komunii, możemy prosić o to, by tej samej bliskości doznali nasi bliscy znajdujący się w czyśćcu. Pamiętajmy o tym.

32 komentarze:

  1. Leszku -pamiętam. Niedługo po śmierci rodziców tak bardzo za nimi tęskniłam, że poprosiłam Jezusa by mi ich przyprowadził w czasie Komunii Św. I odczułam ulgę w mojej tęsknocie. Teraz bardzo często zapraszam cały czyściec. A szczególnie osoby, które kocham.
    Jestem wtedy mniej samotna i opuszczona.
    Bo nawet jeśli masz przy sobie swoją rodzinę to po tych co odeszli pozostaje pustka i opuszczenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się przyznaję, że wcześniej nie miałem tego świadomości - dopiero dzięki świadectwu Anny to wiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też wcześniej nie miałam tej świadomości.
    Moi rodzice umierali w zasie kiedy pisma Anny były już znane. Mama czytała je przed śmiercią.

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie, to niesamowite!

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam Leszku!Już jestem :) czytałam i nawet nie pomyślałam,pieknie,kiedy z dawniej straciłam mojego brata,to nie przyjelam zadnych ani Eucharystii ani kosciola.... dopiero po 6 lat wrocilam...Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam Leszku!Juz jestem :)przyznam ze ja nawet wczesniej nie pomyslalam,pieknie napisales,kiedy wczesniej stracilam mojego brata to ja nie przyjelam zadnych,ani Komunie sw ani kosciola... dopiero wrocilam po 6 lata...Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  7. To chyba pisze Nela z Mołdawii?:)
    Najważniejsze, ze wróciłaś do Kościoła. Teraz Jezus Cię przytula i nie wypuści z ramion, uleczy każdy ból:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Reniu, nadrabiaj teraz - zapraszaj brata, niech Twój brat cieszy się z takiej bliskości, jaką tylko dzięki komunii możemy mieć!

    OdpowiedzUsuń
  9. Moherku, to Renia http://renia-43.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja zawsze myślałam, że osoby po drugiej stronie [nawet w czyściu] są bliżej Boga niż ja. To ja ich prosiłam o pomoc i wstawiennictwo a okazuje się, że powinno być odwrotnie; że to ja powinnam im służyć pomocą; teraz pojęłam cel komunii św. 1 listopada.

    OdpowiedzUsuń
  11. No i nie tylko 1 listopada, ale każdej mszy św. odprawianej w intencji zmarłych; od jakiegoś czasu przyszło mi na myśl aby przy zamawianiu mszy św. podawać intencję - ogólnie wymieniając krewnych, aby to Bóg zdecydował komu msza św.; moja modlitwa,oraz komunia św. jest najbardziej potrzebna;

    OdpowiedzUsuń
  12. Leszku dziękuję,Leszku ,jak mam zapraszać mojego brata skoro go nie ma to jak mam przyjąć Komunii św.? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Moherku to ja :) tak jak Leszek napisał :) Pozdrawiam Was cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  14. Basiu, ta pomoc może być wzajemna - nade wszystko to oni nam pomagają; nade wszystko poprzez chronienie nas przed złymi duchami. Dusze czyśćcowe same będąc istotami duchowymi nie mają problemów w rozpoznaniu złych duchów. Pomagają nam radą, czego zazwyczaj nie jesteśmy świadomi, no i nade wszystko pomagają modlitwą wstawienniczą. Jedyne, czym my możemy się zrewanżować, to właśnie zaproszenie do komunii.

    OdpowiedzUsuń
  15. Reniu, po prostu w myślach zaproś, by przyszedł razem z Tobą do kościoła, zaproś też tatę - oni to usłyszą i będą na pewno (choć jest wielce prawdopodobne, że Ty tego nie odczujesz)

    OdpowiedzUsuń
  16. Reniu -przepraszam. Pomyliłam się i wygłupiłam się. Serdecznie pozdrawiam Ciebie i Leszka :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Tak czytam wasze komentarze aż jeden z nych na myśl nie przyszło że mam poprosić Jezusa w czasie komuni św. bliską osobę źeby się spotkać. Ja myślę że ich proszę o pomoć zmarłych bliskich i myślę sobie że mnie chronią od złego. www.zapisanie-zycie.blog.onet.pl
    Tak czytam wasze komentarze aż jeden z nych na myśl nie przyszło że mam poprosić Jezusa w czasie komuni św. bliską osobę źeby się spotkać. Ja myślę że ich proszę o pomoć zmarłych bliskich i myślę sobie że mnie chronią od złego. www.zapisanie-zycie.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak, oni starają się chronić Ciebie od złego - nade wszystko potrafią rozpoznać złe duchy i strzec nas przed nimi (choć m jesteśmy tego zupełnie nieświadomi). Ale starają się służyć radą - tego też nie odczuwamy, ale tak jest. Jednak my też możemy się im odwdzięczyć - właśnie zapraszając ich by razem z nami szli do komunii. To niesamowite, ale dzięki komunii to my jesteśmy bliżej Jezusa, niż tzw. dusze czyśćcowe.

    OdpowiedzUsuń
  19. .a ja chcę powiedzieć jak ważna jest Komunia Święta,moja mama która zmarła w ub.roku,jak ona tęskniła za Bogiem,gdy zdarzało się że kilka dni nie przyjmowała Komunii,gorzej się czuła ,nieraz widziałam że to najlepsze lekarstwo,wspomaga te ziemskie.(byłyśmy praktycznie codziennie w kościele.8 IX ub.była obecna,a 13 IX.zmarła ,miała 88 lat}..Jak dużo tracą ludzie którzy nie mogą przyjmować Boga w Komunii.Dziękuję ci mamo,za przykład .ps.przepraszam że tak się rozpisałam.

    OdpowiedzUsuń
  20. Mario, bardzo dobrze, że się rozpisałaś - w końcu po to jest ten blog, by każdy mógł skonfrontować swoje przemyślenia, swoje doświadczenia z tym, co pozostawiła po sobie Anna Dąmbska (niestety ze względu na ostatnie wydarzenia zaniedbałem ostatnio ten blog - ale oczywiście powrócę z kolejnymi fragmentami). I mam nadzieję, że teraz będziesz zapraszać swoją mamę do tego, by przystępowała do komunii razem z Tobą (ja się przyznaję, że nie przypuszczałem nawet, że oni będąc już po tamtej stronie, bardzo tego pragną).

    OdpowiedzUsuń
  21. Z wielkim smutkiem przeczytałem post Leszka. Moim chrześcijańskim obowiązkiem jest ustosunkować się do tematu. Ani Jezus Chrystus, ani apostołowie nie nauczają o czyśćcu. Mówią natomiast, że ważne jest abyśmy teraz, na ziemi baczyli jedni o drugich, dbali o siebie nawzajem, napominali się i czuwali. Dane jest człowiekowi raz umrzeć a potem sąd. Nauka o czyśćcu pochodzi prosto z piekła. Jezus przyszedł, aby dać nam życie i to życie rozpoczyna się już na ziemi. Jeśli należysz do Niego, to z całą pewnością wiesz, że nawet, gdyby dziś nadszedł dzień twojego odejścia, to trafisz prosto w otwarte ramiona Świętego Ojca. Doskonała ofiara złożona 2000 lat temu rozdarła na zawsze zasłonę dzielącą nas od miejsca najświętszego. Jako dzieci Boże mamy zadatek Ducha Świętego. Czy Duch Święty mieszkający w tobie również z tobą trafi na straszne męki do miejsca zwanego czyśćcem? Czy Krew Świętego Baranka nie jest wystarczająca, aby doskonale oczyścić nas od grzechu? A jeśli przydarzy mi się zgrzeszyć, to biegnę do Orędownika, którym jest Jezus Chrystus i wyznaję mu grzech, odwracam się od grzechu i dalej z Jezusem zmierzam ku Nowemu Jeruzalem. Kochani ludzie dbajcie o to, by tu na ziemi wieść życie godne Ewangelii i czyńcie to, co jest wolą Boga, a On we wszystkim współdziała ku dobremu. Czytajcie Słowa Jezusa, czytajcie słowa apostołów i nie dajcie się mamić. Na sądzie Słowo Boże was osądzi, a nie to co inni wam wmówili. Szukajcie prawdy a na pewno znajdziecie. Nie jestem katolikiem, ale też nie będę pisał do jakiej chrześcijańskiej denominacji należę, abym nie był posądzony o namawianie do zmiany wyznania. pragnę tylko zwrócić Waszą uwagę na baczne studiowanie Słowa Bożego. W Piśmie Świętym każdy odnajdzie, to czego Bóg oczekuje od człowieka, by ten mógł podobać się Mu i otrzymać życie wieczne.

    OdpowiedzUsuń
  22. Petrusie napisałeś Czy Duch Święty mieszkający w tobie również z tobą trafi na straszne męki do miejsca zwanego czyśćcem?. A może zadałbyś sobie trud poczytania tego świadectwa Anny Dąmbskiej? Warto - zapewniam Ciebie. Szczególnie właśnie te fragmenty, które są poświęcone czyśćcowi - już kilka notek z nich zrobiłem. To, co pisze Anna, jest jak najbardziej do przyjęcia nie tylko dla katolików, ale i dla protestantów - Ty się spierasz teraz o sam termin, podkładając pod niego jakąś swoją własną treść - Anna inaczej to opisuje. Naprawdę zachęcam do lektury.

    OdpowiedzUsuń
  23. co mam zrobic z synem który od bierzmowania nie przystępuje do komunii świetej,czy ja moge za niego przyjmowac komunie za nawrócenie ma on 27 lat

    OdpowiedzUsuń
  24. Dobrze znam ten ból, choć mój ma 19. W moim przypadku robi to na przekór, by nie być takim, jak ja. Nie pozostaje nic innego, jak modlitwa i nadzieja, że mimo wszystko Pan go nie wypuści ze swoich rąk. Na pewno nie można naciskać i nie można tego mu wymawiać, bo skutek będzie odwrotny. Najsilniejsza nasza broń to właśnie modlitwa i tak jak piszesz, przyjmowanie komunii w intencji nawrócenia.

    OdpowiedzUsuń
  25. JA nie mogę zrozumieć dlaczego w naszych kościołach komunię przyjmuje się na stojąco? Nawet Benedykt VI na prowadzonych przez siebie maszach udziela komunii na klecząco. Czy nasi księża potrzebują jakiegoś wiekszego wzoru, czy ze względu na to jak jesteśmy " po ludzku" ułomni, nie możemy zrozumieć, że EUCHARYSTIA to najwżniejsza sprawa w naszym zyciu? Tak bardzo związna z Bogiem, że bardziej już chyba związać się z nim nie mozna? NIe ROZUMIEM!

    OdpowiedzUsuń
  26. A mnie to nie oburza - w końcu we wszystkim ważna jest też taka zwykła sprawność. Gdy jest mała kameralna msza jak najbardziej jestem za tym, by była tradycyjnie - mało, z wielką radością wspominam komunię podczas zwykłej mszy porannej u oo. redemptorystów pod dwiema postaciami. Jednak wyobraź sobie to na zwykłej niedzielnej mszy - komunia trwałaby połowę mszy! Sam zawsze przyklękam w tym czasie, w którym osoba przede mną przyjmuje komunię - w ten sposób nie wydłużam, a mam to, o co Tobie chodzi. Pamiętaj, że jeszcze pół wieku temu ludzie do komunii przystępowali kilka razy w roku - liturgia nie musiała być dostosowana do takiego masowego przystępowania do komunii, jak jest teraz.

    OdpowiedzUsuń
  27. Tym razem się z Tobą nie zgodzę. Proponuję zapoznać się np. z tym: http://sanctus.pl/index.php?grupa=66&podgrupa=319&doc=259 . W Eucharystii przyjmujemy samego BOGA - " jam jest chlebem żywym ". W jaki sposób człowiek po ludzku oże oddać większoszą cześć BOGU? Poza tym technicznym rozwiązaniem tematu nie moze być przeszkodą w godnym przyjęciu Pana Jezusa. A patrząc z technicznego punktu widzenia to mozna na całęj długości rozstawić kleczniki, gdie ksiądz bedzie się poruszał od lewej do prawej a wierni w tym czasie będą się zmieniać... ilość wiernych nie jest tłumaczeniem, a jedynie wygodą i brakiem szacunku dla nawazniejszego SAKRAMENTU, który ofiarował na Bóg. Anioł z FATIMY równiez uczył dzieci w jaki sposób należy czcić EUCHARYTIĘ - klęcząc... TsJ;-)

    OdpowiedzUsuń
  28. No to z wypowiedzi Ratzingera Adoracja jest jednym z tych zasadniczych aktów, które dotyczą całego człowieka. Stąd w obecności Boga żywego nie wolno porzucić gestu ugięcia kolan. Zwróć uwagę, że to, co robię spełnia ten warunek. Przestrzegałbym przed zbytnim przywiązywaniem uwagi do form - wśród liturgistów mogą się toczyć wielkie spory, ale przecież my nie możemy podważać żadnej formy liturgicznej, która w kościele została dopuszczona. No bo w końcu, co mieliby robić członkowie neokatechumenatu? - przecież to jest sprzeczne z tym, co mi dałeś do poczytania! Czy uważasz, że lepiej by było dla tych ludzi, gdyby odeszli ze wspólnot? Myślisz, że Bóg by wolał, by nie byli we wspólnocie?
    Jeszcze raz wrócę do komunii pod dwiema postaciami. W prawosławiu to normalność. U nas nie - w całym moim życiu tylko tylko dwa razy mi się to przydarzyło na zwykłych mszach - raz przy ślubie (a więc tak naprawdę niezupełnie normalnej), a drugi właśnie ten przypadek, o którym wspomniałem - na zwykłej mszy porannej w dniu powszednim. Mam jednak świadomość, że to wcale nie było takie zwyczajne, że to ojcowie chcieli mi coś przez to pokazać (byłem jedyną osobą na tej mszy), że na co dzień tak wcale nie jest nawet u nich (ślub też był u nich). Czy nie sądzisz, że to by było ważniejsze, niż wymuszenie postawy klęczącej?

    OdpowiedzUsuń
  29. Czytaliśmy ten sam artykuł?

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja się nie powołuję na artykuł, tylko na główny cytat z tego artykułu.

    OdpowiedzUsuń
  31. Myśłałeś o tym? Bo dla każdego z nas zdaje się inny cytat bedzie GŁÓWNYM ;-): „(…)Po pierwsze, musi zniknąć to osobliwe czy samowolne konstruowanie, musi się przebudzić wewnętrzny zmysł sacrum. Gdy to nastąpi, w drugim etapie można będzie dostrzec, gdzie, tak to ujmijmy, zbyt wiele zostało wykreślone – tym sposobem związek z całą historią Kościoła na powrót stanie się bardziej wyraźny i żywy. Sam mówiłem w tym sensie o reformie reformy. W moim przekonaniu, najpierw miałby to być przede wszystkim proces wychowawczy, który położy kres zachwaszczaniu liturgii własnymi pomysłami.(…)”
    TsJ;-)

    OdpowiedzUsuń
  32. A myślałeś nad tym, co ja napisałem? Nade wszystko jestem całkowicie przekonany o tym, że neokatechumenat należy do najpiękniejszych rzeczy we współczesnym kościele; jestem pewien należy on do tych ruchów, które sprawiają, iż kościół żyje - to tam znajdziemy ludzi prawdziwie wierzących. I Ty byś tak łatwo wszystko wyrzucił poza obręb kościoła, bo oni komunii nie przyjmują na klęcząco? Ostatecznym kryterium powinno być to, na ile ludzie rozsiewają wokół siebie miłość, a nie to, jak są wrażliwi na sacrum.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.