niedziela, 26 grudnia 2010

Jesteśmy sobie braćmi

— Myślałaś o tym, w jaki sposób pomóc Michałowi w „wyjściu do ludzi". Informowałem się u jego bliskich. Widzisz, on boleje nad tym i nie wie, z której strony zacząć. Poradź mu, aby zaczął od okazywania swoich uczuć — niech się nie wstydzi być sobą. Powiedz mu, że nie jest możliwe poznanie w pełni drugiego człowieka, ale jeśli się chce zbliżyć do ludzi, trzeba im dać szansę poznania nas choć trochę, ułatwiać to, a nie utrudniać poprzez maskowanie się. Nie jest prawdą, że każdy z was jest samodzielną, niezależną jednostką. W rzeczywistości stworzeni zostaliśmy, aby żyć we wspólnej wzajemnej miłości, radości i współpracy: jedni pomagając drugim, inni tę pomoc przyjmując — lecz zawsze jest to wymiana wzajemna, i to płynąca z potrzeby wewnętrznej, z chęci dzielenia się, z miłości naprawdę braterskiej. Jesteśmy sobie braćmi i powinniśmy o tym wiedzieć, gdyż to jest stosunek prawidłowy tu, u nas, w królestwie Bożym, a mógłby być realizowany już na ziemi.

Kto odsuwa się od ludzi mówiąc, że nic od nich nie potrzebuje, że sam sobie da radę, wystarcza — myli się bardzo. Zastyga, drętwieje, gdyż wymiana, krążenie miłości, uzupełnianie się i dzielenie są ludziom niezbędne w rozwoju wewnętrznym, tak jak powietrze i woda. Wycofując się „w siebie", zostajemy egoistami psychicznymi. Boimy się bólu, cierpienia, zawodów, przykrości, które zawsze nas spotykają w kontaktach z ludźmi, ale przestajemy też mieć udział w ich radościach; stajemy się im też niepotrzebni. Skutkiem tego jest straszliwe poczucie wyobcowania, samotności, izolacji, a przecież sami zamknęliśmy bramy przed ludźmi, którzy byli gotowi wesprzeć się na nas, prosić o radę, liczyć się z naszym zdaniem, czerpać od nas siły i radość, dając nam szansę bycia potrzebnymi, a więc szczęśliwymi. Trzeba otworzyć się na cudze cierpienia i cudze radości: myśleć, w czym mógłbym pomóc, czy nie mógłbym się przydać?

Każdy z nas jest konieczny dla rozwoju innych i musi o tym wiedzieć.

Jeszcze raz W rzeczywistości stworzeni zostaliśmy, aby żyć we wspólnej wzajemnej miłości, radości i współpracy: jedni pomagając drugim, inni tę pomoc przyjmując — lecz zawsze jest to wymiana wzajemna.

I dalej: Kto odsuwa się od ludzi mówiąc, że nic od nich nie potrzebuje, że sam sobie da radę, wystarcza — myli się bardzo. Zastyga, drętwieje, gdyż wymiana, krążenie miłości, uzupełnianie się i dzielenie są ludziom niezbędne w rozwoju wewnętrznym.

I wreszcie: Każdy z nas jest konieczny dla rozwoju innych i musi o tym wiedzieć.

4 komentarze:

  1. Jednym słowem musimy nauczyć się zarówno dawać innym jak również brać... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. to znaczy, że źle zrobiłam nie przyjmując zaproszenia na opłatek w pracy:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Moherku, a niby dlaczego miałoby to wynikać? Przecież to nie chodzi o to, by z każdym i zawsze. Domyślam się, że to dzielenie się opłatkiem w pracy, to czysta forma i w takiej "szopce" nie miałaś ochoty uczestniczyć.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.