Za pośrednictwem bloga ks. Leszka (świetny blog - pierwszy raz tam zajrzałem i od razu dodałem do swojej linkowni) trafiłem na świadectwo Anny Dąmbskiej wydane w Wydawnictwie WAM pt. "Świadkowie Bożego Miłosierdzia". Świadectwo niezwykłe, bo dotyczące kontaktów ze zmarłymi. Posłuchajmy zresztą samej autorki:
Książka niniejsza zawiera fragmenty rozmów ze zmarłymi i ich świadectw dotyczących śmierci, spotkania z Bogiem i życia z Nim. Zapisywałam te rozmowy od 1966 r. Początkowo były to głównie rozmowy z moją Matką.
(...)
Jeszcze za życia mojej Matki nasz wspólny przyjaciel, starszy ksiądz (obdarzony darem jasnowidzenia, z czym się starannie ukrywał), zapytał mnie, czy nigdy nie próbowałam pisać „nie myśląc o niczym", tj. próbując wyłączyć swoje myśli i oddając ten czas Bogu. Zapytałam wtedy: „Po co?" Przypomniałam sobie to wydarzenie pół roku po śmierci Matki. Siadłam przy biurku, wzięłam ołówek i oparłam na odwrocie jakiegoś druku — myśląc o Matce. Wtedy po raz pierwszy Matka powiedziała mi, że żyje, że jest bezgranicznie szczęśliwa i że nieustannie za mnie prosi. Przerwałam, myśląc, że trzeba iść do psychiatry...
Po paru miesiącach spróbowałam ponownie rozmawiać. Po kilku „rozmowach" napisałam do tego kapłana prosząc o rozeznanie, czy jest to moja autosugestia, czy mówi do mnie moja Matka, czy też jest to dzieło złego ducha. Przyjechał z drugiego końca Polski. Po długiej (kilkugodzinnej) modlitwie powiedział: „To jest twoja Matka. Możesz być zupełnie spokojna, nie obawiaj się rozmawiać z nią. Ona cię bardzo kocha".
I tak to się zaczęło.
Sam nie przeczytałem jeszcze całego świadectwa (jestem ledwie u początku), ale czytając i napotykając na wiele myśli, które sam wam sprzedawałem na swoim blogu nie mając dla nich żadnego oparcia - ot, po prostu wiedziałem, że tak jest, uznałem, że warto jest z wami dzielić się tą lekturą. I dlatego założyłem odrębny blog, w którym będę wybierał dla was najlepsze kąski i do których z rzadka będę dopisywał swój własny komentarz. Każdy post będzie posiadał tytuł zaczerpnięty wprost ze świadectwa (czasami będzie kilka postów do jednego podrozdziału, wtedy będę je dodatkowo numerował).
Lojalnie jednak uprzedzam, że książka utraciła imprimatur. Myślę jednak, że w tym też był zamysł Boży - nie mogąc wydawać tej książki po śmierci autorki Wydawnictwo WAM udostępniło ją do darmowego upowszechniania.
Książka niniejsza zawiera fragmenty rozmów ze zmarłymi i ich świadectw dotyczących śmierci, spotkania z Bogiem i życia z Nim. Zapisywałam te rozmowy od 1966 r. Początkowo były to głównie rozmowy z moją Matką.
(...)
Jeszcze za życia mojej Matki nasz wspólny przyjaciel, starszy ksiądz (obdarzony darem jasnowidzenia, z czym się starannie ukrywał), zapytał mnie, czy nigdy nie próbowałam pisać „nie myśląc o niczym", tj. próbując wyłączyć swoje myśli i oddając ten czas Bogu. Zapytałam wtedy: „Po co?" Przypomniałam sobie to wydarzenie pół roku po śmierci Matki. Siadłam przy biurku, wzięłam ołówek i oparłam na odwrocie jakiegoś druku — myśląc o Matce. Wtedy po raz pierwszy Matka powiedziała mi, że żyje, że jest bezgranicznie szczęśliwa i że nieustannie za mnie prosi. Przerwałam, myśląc, że trzeba iść do psychiatry...
Po paru miesiącach spróbowałam ponownie rozmawiać. Po kilku „rozmowach" napisałam do tego kapłana prosząc o rozeznanie, czy jest to moja autosugestia, czy mówi do mnie moja Matka, czy też jest to dzieło złego ducha. Przyjechał z drugiego końca Polski. Po długiej (kilkugodzinnej) modlitwie powiedział: „To jest twoja Matka. Możesz być zupełnie spokojna, nie obawiaj się rozmawiać z nią. Ona cię bardzo kocha".
I tak to się zaczęło.
Sam nie przeczytałem jeszcze całego świadectwa (jestem ledwie u początku), ale czytając i napotykając na wiele myśli, które sam wam sprzedawałem na swoim blogu nie mając dla nich żadnego oparcia - ot, po prostu wiedziałem, że tak jest, uznałem, że warto jest z wami dzielić się tą lekturą. I dlatego założyłem odrębny blog, w którym będę wybierał dla was najlepsze kąski i do których z rzadka będę dopisywał swój własny komentarz. Każdy post będzie posiadał tytuł zaczerpnięty wprost ze świadectwa (czasami będzie kilka postów do jednego podrozdziału, wtedy będę je dodatkowo numerował).
Lojalnie jednak uprzedzam, że książka utraciła imprimatur. Myślę jednak, że w tym też był zamysł Boży - nie mogąc wydawać tej książki po śmierci autorki Wydawnictwo WAM udostępniło ją do darmowego upowszechniania.
Jak tylko napisałeś postanowiłam zobaczyć co też masz do 'zaoferowania' tym razem ;)
OdpowiedzUsuńZ pewnością będę śledzić to pisanie tutaj. Jestem ciekawa tego świadectwa.
pozdrawiam serdecznie!
:)
Przyznam, że i mnie wciągnęło i to tak, iż uznałem, że trzeba koniecznie je zaprezentować w forie bloga - tak, by można było o tym porozmawiać.
OdpowiedzUsuńLeszku - mam osobiste powody aby śledzić te fragmenty świadectwa, jakie będziesz przedstawiał. Miałam kiedyś prorocze sny, ale w obawie, ze mogą one pochodzić od złego, a także dlatego iż narażały mnie na przykrości, modliłam się aby ustały mnie nachodzić i robiłam wszystko, aby to przerwać. A dziś - dziś tak bardzo tęsknię za rozmowami z Mamą. Każdy sen, w którym ona się pojawia jest dla mnie pokrzepieniem i otarciem łez.
OdpowiedzUsuńLESZKU DZIĘKI!!!!:):):)
OdpowiedzUsuńMoherek
Mam te książki w domu:) A raczej miałam -bo po pożyczeniu mam już dekomplet. Tak się cieszę, że będziesz o tym pisał. Powodzenia:):):)
OdpowiedzUsuńTu rozbijam mój namiot -na stałe:)*
Moherek
Będę chętnie czytać to świadectwo. Po przeczytaniu świadectwa Glorii Polo, wiem, że każde inne będą wzmocnieniem mojego ducha. Dziękuję i czekam . Z Bogiem.
OdpowiedzUsuńZnalazłam ten link:
OdpowiedzUsuńhttp://www.objawienia.pl/anna/spis-anna.html
...i czytam "Pozwólcie ogarnąć się miłości" bo tego nie mam. Świetne jest:)
Moherek
I Ty Basiu zastanawiasz się co pisać na blogu Ewy?:) Św. Teresa z Avila mówiła tak: moja znajoma miała sen....:):):) i słusznie -czyż nie była najlepszą swoją własną znajomą?
OdpowiedzUsuńMoherek
Bardzo mnie cieszy, że tak utrafiłem Ale to oczywiście nie moja zasługa. Pierwszy raz wszedłem na blog ks. Leszka, a stamtąd do świadectwa Anny. Wyraźnie ktoś mnie poprowadził. Przyznam, że sam wcześniej czytałem jedynie Pozwólcie ogarnąć się miłości; o ile tamte świadectwa były wydane przez Wydawnictwo WAM (jest to wydawnictwo jezuitów), o tyle Pozwólcie... przez Michalineum. Jak sądzę to sprawiło, że ja nie znałem wcześniejszych świadectw, a Ty Moherku ostatniego.
OdpowiedzUsuńSerdecznie wszystkich zapraszam - dziś tuż po północy pojawi się nowa notka.
Leszku... już nie mogę się doczekać Twoich kolejnych postów... :)
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM Cie bardzo serdecznie ;)
A jeszcze jedno - przyznaję, że na ten pomysł wpływ miało właśnie świadectwo, jakie na swoim blogu zamieszcza s. Marta, szczególnie, że zapamiętałem tam wpis Angeliki.
OdpowiedzUsuńdzięki ;-)
OdpowiedzUsuńTsJ;-)
Nareszcie trafiłam do początku... i choć odnoszę
OdpowiedzUsuńsię sceptycznie, jednak będę stopniowo komentować dalej, bo zaintrygowało mnie twoje
spojrzenie Leszku na niektóre zagadnienia.
Bardzo mnie to cieszy. myślę, że sama się przekonasz, ile będzie Ci dawać ta lektura.
OdpowiedzUsuńFajna stronka, akurat zainteresowałam się autorką Anną ,bo czytam jej pierwszy tom "Świadkowie...".Jak na razie podoba mi się,wszystko łączy się w logikę i ma pokrycie z tym ,co ostatnio czytałam Gabrielli Bossis " On i ja" ( polecam) i "Dzienniczka "siostry Faustyny .Pozdrawiam, Basia
OdpowiedzUsuńNo to zapraszam częściej.
OdpowiedzUsuńPrzeczytalam te ksiazki i bardzo zmienily moje zycie.Nic piekniejszego nigdy nie czytalam.Gleboko trafiaja w dusze czlowieka, jezeli ktokolwiek ma chociaz troszeczke wiary w sobie i nie tylko goraco polecam.Jestem pewna,ze ta ksiazka i jej zawartosc, to najpiekniejsza i najprawdziwsza prawda jaka istnieje na tym naszym marnym,nieszczesliwym swiecie.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak samo myślę. Dziękuję za te myśli:)
OdpowiedzUsuńhttp://www.objawienia.pl/anna/spis-anna.html 'tam sa wszystkie ksiazki Anny,ale polecam takze ,POEMAT BOGA CZLOWIEKA-MARII VALTORTY
OdpowiedzUsuńPrzecież ten link, który podałaś, masz tutaj na moim blogu. A jesli chodzi o inne jej publikacje, to jako pierwszą czytałem Pozwólcie ogarnąć się miłości i przyznam, że pewien opis zrobił na mnie niesamowite wrażenie.
Usuń