czwartek, 24 czerwca 2010

Jak pomagać innym

7 IV 1969 r. Mówi Bartek.

— Człowiek naprawdę może pomóc wtedy, gdy jest całkowicie pochłonięty drugim, tym potrzebującym pomocy. Nie może być dobrem nic zdawkowego, połowicznego, zrobionego byle zbyć. (...) Trzeba chcieć pomagać w Jego imieniu, jak gdyby udzielając siebie — swojego ciała, umysłu, woli — Jemu, aby mógł działać poprzez nas. Być chętnym, ale biernym, nie narzucać nic Jemu, a tylko stawiać siebie do dyspozycji na każde zawołanie. To jest współpraca z Bogiem, a więc wolna, swobodna, ochocza, ale sama rozumiesz, kto w niej kieruje.

Wielokrotnie o tym pisałem, że my mamy być tylko narzędziami w rękach Pana. U niektórych te moje stwierdzenia budziły sprzeciw. A co my tu mamy? Być chętnym, ale biernym, nie narzucać nic Jemu, a tylko stawiać siebie do dyspozycji na każde zawołanie. To jest współpraca z Bogiem, a więc wolna, swobodna, ochocza, ale sama rozumiesz, kto w niej kieruje.


15 komentarzy:

  1. ostatnio Leszku to ja nie wiem czego Pan Bóg ode mnie chce. Może właśnie potrzebny Mu taki stan: człowiek nie wie co ma robić?
    Stawiam się do dyspozycji -...i stoję..bezczynnie -bo trudno nazwać to co robię jakimś szczególnie pozytecznym działaniem

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale najważniejsze, że stoisz. W dzisiejszych czasach każdemu marzy się, by był SUPERnarzędziem - to znamię tych czasów. Ale może większy pożytek Pan ma z takich cichych robotników, jak Ty?

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak trochę sprzeciwu budzi. I nie dlatego, żebym uważała się za lepszą lub mądrzejszą od Boga - tylko myślę, że po to dał nam Bóg talenty, żeby z nich korzystać i po to ciało, aby podejmowało praktyczne działania (nie zaraz jakieś wielkie i bohaterskie, ale jednak jakieś). I po to dał sumienie, żebyśmy mogli, jeśli chcemy, posłuchać, co On nam przypomina. Postrzegam Boga nie jako "nadzorcę niewolników" tylko jak otwartego na pomysły pracowników "kierownika działu" ;)tzn. mam nadzieję, że Bóg daje nam bardzo szerokie pole działania, a dopiero kiedy zdecydowanie zmierzamy w złym kierunku mówi poprzez sumienie "hola, hola, a co Ty właściwie chcesz zrobić?". I na ten głos należy być otwartym, chociaż oczywiście jako wolni możemy nie słuchać i zrobić sobie "kuku".
    Ps. czemu nie można się podpisać?

    OdpowiedzUsuń
  4. Barbaro, przeczytaj w "Listach o miłości" taki podwójny rozdział o małżeństwie. Tam wyraźnie piszę i o tym, że Bóg czasami milknie i o tym, kiedy się odzywa. A więc piszę właśnie o ty, że Bóg milknie wtedy, gdy idziemy właściwą drogą (nie chcę cytować - proszę przeczytaj w oryginale). Ale to jest pół prawdy, bo drugie pół jest takie, że ten wolny człowiek sam zaczyna zauważać, że nie ma lepszej drogi, niż ta, którą wskaże Pan - to jest ta droga, na której on może najpełniej się zrealizować.

    OdpowiedzUsuń
  5. PS: Barbaro, załóż swoje konto na blogspocie - zajmie Ci to chwilę. (założyć konto można nawet wtedy, gdy nie zamierza się samemu prowadzić bloga - ale może tak przy okazji?)

    OdpowiedzUsuń
  6. Barbaro -klikasz: wybierz profil, nazwa/adres URL, wpisujesz w nazwie Barbara, klikasz dalej i publikujesz komentarz -to tak na razie zanim założysz konto:)

    OdpowiedzUsuń
  7. a w ogóle to zgadzam się z Barbarą

    OdpowiedzUsuń
  8. Przypomnę sobie rozdziały o małżeństwie, czemu nie. Piszesz ładnie o miłości więc z przyjemnością się czyta :) Konto na blogspocie może założę, ale co do bloga - nie wiem. Jak już coś robię staram się to robić dobrze, a czasu jakoś mało na dziecko, dom (z własnoręcznymi remontami włącznie), zwierzaki, pół hektara ogrodu, pracę, internet itd... Jeszcze teraz mundial do tego ;)
    A czy to jakaś różnica, czy chcemy się widzieć jako "narzędzie Boga", czy jako "pracownik Boga"? Nie podoba mi się określenie narzędzia, bo budzi skojarzenia raczej z czymś bezrozumnym i bezwolnym. A najważniejsze jest mieć szczerą chęć czynić dobro :):):)

    OdpowiedzUsuń
  9. Różnica jest oczywiście tylko taka, co chcemy poprzez to podkreślić - jeśli chcemy podkreślić, że nasz własny wybór, podkreślić, że to się dzieje w naszej wolności, to lepszym słowem będzie pracownik; jeśli jednak chcemy pokreślić, że cały dowcip polega na tym, by człowiek stał się dla Boga przeźroczysty, to lepszy słowem jest narzędzie. Ponieważ nie muszę się w ten sposób dowartościowywać, nie potrzebuję sobie przypisywać jakichkolwiek zasług, to posługuję się tym drugim określeniem. Ale oczywiście masz rację, że najważniejsza jest chęć czynienia dobra.

    OdpowiedzUsuń
  10. A odkąd to wolna wola jest "zasługą"? To dar który mamy wszyscy, bez wyjątku, więc jak można się nią "dowartościować" - na tle kogo?

    OdpowiedzUsuń
  11. Ktoś mi powiedział że tam na górze w niebie chciał żebym taka była. Czego Pan Bóg ode mnie ociekuję? żeby teraz była z mamą i była cicho nie mówiła przykrych słów co u mamy się niepodoba, żebym się pogodziła że tata nie żyję, żebym się pogodziła się tym że mama może kogoś poznać, żebym słuchała bliskim, żebym była cicha i się nieodzywała tylko się modliwa. www.zapisanie-zycie.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Jaka to radość pomagać, dźwigać, biec do chorego z wywieszonym językiem, własne serce nieść jak gorączkę, rozdawać i wciąż się czuć bezradnym, być niczym by Pan Bóg mógł działać. Wszystko jest wtedy, kiedy nic dla siebie.
    ks. J. Twardowski

    OdpowiedzUsuń
  13. Aniu, myślę, że to nie o to chodzi, byś była cicha i nic nie mówiła - komu masz mówić wszystko, co przeżywasz, jak nie mamie! Ważne jest tylko to, by mówiąc, nie ranić. Jestem pewny, że kochasz swoją mamę i ważne jest tylko to, by ona to czuła.

    OdpowiedzUsuń
  14. Agnieszko, przyznaję, że się dałem nabrać - wcale nie podejrzewałem ks. Twardowskiego, lecz sądziłem, że piszesz o swoich przeżyciach. No ale pewnie to są Twoje przeżycia, a jedynie korzystałaś z tego, że u ks, Twardowskiego zawsze można znaleźć swoje myśli ładniej wyrażone.

    OdpowiedzUsuń
  15. Leszku -zaglądam i zaglądam a tu wciąż "jak pomagać innym". Napisz jakiś ciąg dalszy -co?:)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.