sobota, 17 lipca 2010

MIŁOŚĆ TO OBDARZANIE SIĘ WZAJEMNIE DOBREM

27 IV 1969 r. Mówi Matka.

— U nas nie ma cierpienia w znaczeniu „niezrozumiałego nieszczęścia" lub bólu fizycznego, a przede wszystkim rozumie się „po co?", „dlaczego?", i wszelkie inne wątpliwości są wyjaśnione. Ale niebo — Jego królestwo — to nie obojętność, tępe przyglądanie się wam bez reakcji. Tu jest wykluczone wzajemne dokuczanie sobie, niechęć, złośliwość, odraza czy zadawanie sobie wzajem cierpienia. Jest miłość, a miłość to obdarzanie się wzajemne wszelkim potrzebnym nam dobrem — pomoc, dzielenie się, udzielanie, bliskość, dobroć; nieustanna wymiana. Stąd radość, poczucie szczęścia, jak gdyby nieustannej młodości, entuzjazmu, pragnienie dawania i odbierania („poszerzania się"). To jest tak trudno wyrazić, że polegam raczej na twoim odczuciu i wyobraźni niż na słowach.

Wszystko, co mówi matka w tej wypowiedzi jest godne uwagi. Zatrzymajmy się jednak już na tych słowach. Proszę zwrócić uwagę, że to, co nas odróżnia po tej i po tamtej stronie, to zrozumienie. My tu na skutek grzechu pierworodnego zatraciliśmy tę jedność z Panem – sami zaczęliśmy nazywać, co jest dobre, a co złe i bezpowrotnie tę jedność zatraciliśmy. Bezpowrotnie, ale jedynie póki jesteśmy jeszcze tu na ziemi; gdy już będziemy po tamtej stronie, o ile tylko nie odrzucimy Bożej miłości, na nowo odzyskamy tę pierwotną jedność, a tym samym przyjdzie na nas ZROZUMIENIE.


10 komentarzy:

  1. Dzięki za nową notkę. Pocieszająca jest: zrozumienie jest mi bardzo potrzebne:)

    OdpowiedzUsuń
  2. .."a miłość to obdarzanie się wzajemne wszelkim potrzebnym nam dobrem" -pomyślałam sobie, że na co dzień ta możliwość obdarzania jest większa, niż możemy ją udźwignąć tzn jest tego więcej do dania, niż możemy z siebie dać..w końcu człowiek jest taki słaby...

    OdpowiedzUsuń
  3. Moherku, jeśli odczuwasz, że potrzeby są większe, niż Ty je możesz zaspokoić, to może to oznaczać dwie różne rzeczy - albo oczekiwania innych są za wysokie (a to by oznaczało, że Twoi bliscy traktują Twoje dawanie, jako obowiązek - zdecydowanie nie maja takiego prawa - dawanie musi byc w wolności), albo to Ty wyobrażasz sobie ich oczekiwania - a to byłby Twój błąd: Twoje dawanie ma płynąć z Twojego pragnienia dawania, a nie obowiązku dawania - takiego obowiązku nie ma!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna ta notka... Jedna z tych, których potrzebowałam... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja odczuwam Leszku, ze to nie oczekiwania innych są za wysokie ani też nie wyobrażam sobie tych oczekiwań tylko, że nie odpowiadam na oczekiwania Boże na to co On umieścił we mnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. „zadawanie sobie wzajem cierpienia.” Tak, czasem człowiek cierpi z powodu chorób i żywiołów, ale częściej wszystkiego, z-za krzywd ludzi bliskich.
    Nela

    OdpowiedzUsuń
  7. "miłość to obdarzanie się wzajemne wszelkim potrzebnym nam dobrem" Nie raz robilam wyniki z tego co piszesz i cytyjesz Leszku ze warto wiedziec co blizniemy jest potrzebne, dobro nie zawsze musi byc miękkie jako pierzyna i slodkie jak cukierek
    Nela

    OdpowiedzUsuń
  8. pragnienie dawania i odbierania („poszerzania się")
    No,właśnie, nie raz odczuwałam to poszerzenie po spotkaniu z przyjaciółmi a .. słowom do tej pory nie mogłam tego „skoku wyżej siebie” określić
    Nela

    OdpowiedzUsuń
  9. Żeby w naszej rodzinach i w innych rodzinach było zrozumienie. www.zapisanie-zycie.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Żeby w naszej rodzinach i w innych rodzinach było zrozumienie. www.zapisanie-zycie.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.