— Widzisz, doskonałość bez wad nie istnieje na ziemi. Nawet święci nie byli „wyprani" z indywidualnych cech charakteru, raczej przeciwnie, byli bardzo odrębni i wielu ludziom byli solą w oku — a mowa o tych, co doszli do bardzo pełnego, wysokiego stopnia rozwoju wewnętrznego. Ty masz drogę przed sobą: stajesz się, a nie „jesteś". Zresztą stawać się tu, na ziemi można by jeszcze lepiej, doskonalej, czyściej. Radzę ci z góry założyć, że doskonałością idealną nie będziesz (zresztą, jeśli ci się ktoś taką wydaje, są to na pewno skutecznie stwarzane pozory lub absolutna obojętność na sprawy bliźnich; stąd spokój i samozadowolenie). Nikt tego od ciebie nie wymaga. Masz stawać się coraz bardziej sobą, a nie czyimś odbiciem.
I pamiętajcie jeszcze o jednym – to ci niedoskonali czynią dobro. Bez tych niedoskonałych czyniących dobro, dobra nie byłoby w ogóle…
I pamiętajcie jeszcze o jednym – to ci niedoskonali czynią dobro. Bez tych niedoskonałych czyniących dobro, dobra nie byłoby w ogóle…
Hmmm; tylko ten, kto nic nie czyni, nie popełnia błędów, ale z drugiej strony ta ilość niepowodzeń może zniechęcać
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Basia
Ale to szatan chce zniechęcić - i trzeba o tym pamiętać.
OdpowiedzUsuńniedoskonałość... znam ją dość dobrze
OdpowiedzUsuńKażdy ją zna. Gorzej, jeśli z tego powodu się uznaje, że pora ostatecznie zamilknąć:(
OdpowiedzUsuńGrzech, niedoskonałość jest niestety wkalkulowane w nasze człowieczeństwo. To zdaje się jeszcze Ewa nam zafundowała. Ważne tylko co z tym zrobimy, bo wykluczyć się niestety nie da.
OdpowiedzUsuńDo spółki z Adamem. On oczywiście uważał się za niewiniątko (skąd to znamy?), ale zdecydowanie bym go nie pomijał.
OdpowiedzUsuń