Zaraz po śmierci rzeczywiście wiemy tyle, ile wiedzieliśmy, ale już sama śmierć ukazuje zupełnie inne horyzonty. O ile dawniej utożsamialiśmy się z ciałem, teraz istniejemy bez niego o wiele pełniej i bez porównania lżej. Wszystkie potrzeby ciała odpadają wraz z jego niedomaganiami. Czujesz się tak, jak przy najlepszym stanie zdrowia, a jeszcze nie istnieje konieczność jedzenia, nie odczuwasz zimna, gorąca, bólu, głodu itp. Jednocześnie stajesz się niesłychanie uwrażliwionym na ból psychiczny. Spotęgowane jest „odbieranie" intencji; znasz je i rozumiesz zamierzenia innych. Łatwo ci będzie to zrozumieć, gdyż chwytasz czasami cudzą nieżyczliwość, złośliwość, tak jak i serdeczność. Wyobraź sobie, że wiesz to stale, zawsze i nieomylnie; zrozumiesz, że wtedy zbędne są słowa, a przede wszystkim nie istnieją pozory i maskowanie się — każdy jest tu sobą. Znowu wyobraź sobie, że zawsze pojmujesz absolutnie i prawdziwie stosunek do ciebie każdego, z kim się spotykasz; jasne, że wtedy omijać będziesz nieżyczliwych, a lgnąć do przyjaznych ci, a przede wszystkim do najbliższych. (Tylko tu nieżyczliwych nie ma.)
… każdy jest tu sobą Zawsze zastanawiałem się nad tym, na ile ja jestem sobą? Mam nadzieję, że nikogo nie udaję – ale czy tego mogę być tak całkowicie pewien? Po tamtej stronie życia już nie będzie takich problemów – tam wszelkie intencje dla każdego będą jasne; także moje własne..
"Jednocześnie stajesz się niesłychanie uwrażliwionym na ból psychiczny." o tym powinismy pamietac i przepraszac blizkim zmarlym.
OdpowiedzUsuńNela
Przyznam, że sam również zwróciłem uwagę na to zdanie i przez chwilę zastanawiałem się, czy nie o tym pisać.
OdpowiedzUsuńOkazuje się często, że najtrudniej stanąć twarzą w twarz z samym sobą i to nie w aspekcie fizycznym oczywiście. ;)
OdpowiedzUsuńZ tym, że ja naprawdę wierzę w to, że nikogo nie udaję; tyle, że znając mechanizmy wiem, że człowiekowi bardzo łatwo przychodzi samooszukiwanie..
OdpowiedzUsuńI ja wierzę Leszku. ;)
OdpowiedzUsuń