piątek, 9 grudnia 2016

Dobrze, że wiesz o swojej słabości

5 II 1979 r. Mówi ojciec Ludwik.
Dobrze, że o tym mówisz. Rzeczywiście jesteście słabi i mało możecie, prawie nic, lecz Bóg może wszystko, i to tylko jest ważne. Dobrze by było, abyś zawsze pozostawała w świadomości swojej nieudolności i słabości, bo nic tak nie szkodzi, jak mniemanie, że się samemu coś robi (dużo i dobrze), podczas gdy to czyni Jezus przez was. Natomiast nie jest dobrze, kiedy mając właściwą ocenę siebie, masz niewłaściwą — Chrystusa Pana. Widzisz w Nim cień tylko zamiast wszechmocy pełnej majestatu. Rozumiem, że łatwiej zbliżyć ci się do Niego jako do przyjaciela, ale jest to Przyjaciel wszechmogący. Jeżeli chcesz więcej wyprosić dla ludzi, wstawiaj się z większą miłością, żarliwiej, tłumacząc i usprawiedliwiając, a także przepraszając Pana za ich winy. Proś też o wstawiennictwo Maryję. Ona nigdy nikomu nie odmówi, możesz być spokojna.
Mówisz, że trudno ci modlić się samej. Nie jesteś sama — Duch Święty żyje w tobie i On się modli do Ojca prosząc za tobą. Zaufaj Mu i proś o opiekę nad tobą Jego świętości i mocy. Nie widzę, co by ci mogło przeszkadzać w rozmowie z Chrystusem, jeśli jej naprawdę pragniesz. On cię słyszy, nawet jeśli ci się wydaje, że nie, i że trudno ci się skupić. W takim przypadku ofiarowuj Panu te trudności. Możesz oddawać Mu tylko to, co masz, co z ciebie wypływa: oschłość, oziębłość, niemożność skupienia się, napięcie i zdenerwowanie. Jeśli oddasz to wszystko Chrystusowi Panu, On to przemieni, a ciebie uleczy. Lecz musisz też rozumieć, że czasem trzeba przyjąć taki stan też jako dar, jeśli nie ma w tym wyraźnego działania zła, np. złości czy niechęci; jeśli natomiast tak to czujesz, proś o ochronę, opiekę i uwolnienie cię, zwracając się do Maryi, Matki i Opiekunki.

Akurat tak się złożyło, że dziś ktoś zaglądał do moich notek na głównym blogu, opowiadających o dyskusjach z Attonem / Ateistą. W podsumowaniu tego cyklu podkreślałem, iż wdając się w takie dyskusje, nie można mieć żadnego planu, że nie wolno się zdawać na własną inteligencję, że najważniejsze, by dać się prowadzić Duchowi Świętemu. Porównajmy to z tym zdaniem:  
Dobrze by było, abyś zawsze pozostawała w świadomości swojej nieudolności i słabości, bo nic tak nie szkodzi, jak mniemanie, że się samemu coś robi (dużo i dobrze), podczas gdy to czyni Jezus przez was.
My jesteśmy tylko pośrednikami – i taka jest prawda, a nie to Ja wszystko tymi rękami… Im bardziej jesteśmy tego świadomi, im bardziej się temu poddajemy, tym więcej dobrego uczynimy w życiu. Wola Boża sama się nie realizuje, jak już kiedyś pisałem, lecz poprzez ludzi. My jesteśmy potrzebni Jezusowi i On zostawił nam swego Ducha, byśmy mogli wypełnić to, do czego zostaliśmy powołani.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.