środa, 4 stycznia 2017

O pracy nad sobą

12—13 VII 1982 r. Mówi ojciec Ludwik.

Pan nasz, Jezus Chrystus, pragnie w was widzieć swoich pomocników w dziele ratowania ludzi słabych i nieświadomych, jak również tych, którzy oddali się na służbę szatanowi, ale bezmyślnie, nie wiedząc, komu służą, myśląc, że służą sobie i swojemu dobru.

Ale oni mogą uważać, że służą naprawdę swemu dobru?

Dobro prawdziwe jest tylko duchowe. Tak zwane „dobre warunki" materialne są przydawane przez Pana wedle Jego miłości do was — jeśli wam nie przeszkadzają w służbie. Ale świat naprawdę nie jest terenem gromadzenia dóbr. To wszystko jest „prochem i niczem". Dziecko może otaczać się zabawkami, ale człowiek dorosły nie powinien gromadzić i zabiegać o rzeczy „dobre" dla dziecka.

U was najczęstszym błędem jest emocjonalny stosunek miłości do samego siebie. Pycha wasza nie bazuje na wyższości i sprawności intelektualnej, a na „zakochaniu się w sobie" — ślepym, ponieważ jednocześnie widzicie swoją niedoskonałość i nie chcecie z niej wyjść z lęku przed bólem. Tymczasem ból trwa, bo Pan dopuszcza, aby środowisko oczyszczało was z tego, co tak wrosło w was, że uważacie je za „siebie". Im bardziej chronicie swoją „własność" przed jakimkolwiek zamachem na nią ze strony innych, tym większy opór stawiacie pracy Ducha Świętego w was. Największym i najcięższym przewinieniem jest utwierdzanie się w kłamstwie, stałe przerzucanie winy na innych, szukanie usprawiedliwień, bronienie „do upadłego" swoich racji, a przede wszystkim fałsz i zakłamanie motywacji, które uniemożliwić mogą stanięcie kiedykolwiek w prawdzie przed Panem, czyli możliwość uzdrowienia tych schorzeń duszy.

Żyć w prawdzie o sobie, to kluczowe. Tymczasem nasze zdolności do samooszukiwania są naprawdę imponujące. Nie ma jednak innej drogi, niż odkrywanie prawdy o sobie – jeśli sami nie zaczniemy zrzucać z siebie masek, jakie zakładamy, to Pan może pomóc nam przez to, że inni zaczną nam je zrzucać. Mówimy miłość własna, a to nie jest żadna miłość – to jest jej zaprzeczenie. A my jesteśmy powołani do miłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.