czwartek, 1 października 2009

JAK KOGO POCIESZA WŁASNA MATKA, TAK JA WAS POCIESZAĆ BĘDĘ (IZ 66, 13)

23 VIII 1979 r. Mówi ojciec Ludwik.

— Przestań się obawiać Boga. Pan swoich darów nie cofa i nie liczy każdego potknięcia. Nikt z nas nie byłby tu, gdyby Bóg, Pan nasz, do nas był podobny: małostkowy, skąpy, zazdrosny, chwiejny i zmienny w swoich planach i sądach, bezlitosny dla naszych błędów i wciąż nas krytykujący. Ty przypisujesz Bogu Nieskończonemu, Największej Miłości, cechy spotykane u ludzi, także i u ciebie. Ojciec nasz prawdziwy ma dla nas tyle czułości i dobroci, tyle opiekuńczej troskliwości, tyle miłości, iż miłość najlepszej matki do dziecka jest zaledwie jej cieniem.
On nas traktuje jako bardzo malutkie dzieci. Nasza słabość, błędy i wady nie „denerwują" Go, lecz przeciwnie, potęgują Jego opiekę, Jego starania o nas. Już ci mówiłem, że tak jak matka potęguje swoją troskliwość, łagodność, cierpliwość, gdy dziecko jest chore (choćby z własnej winy), tak On postępuje z nami, gdy jesteśmy chorzy duchowo — bo grzech jest chorobą duszy. Zapewniam cię też, że na ziemi nie istnieją ludzie zawsze i całkowicie zdrowi, ponieważ „zakażacie się" wzajemnie.

3 komentarze:

  1. Dziś Leszku to samo usłyszałam w kościele:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nasze wady..moje wady -"potęgują Jego opiekę".
    Zawsze tu coś jest dla mnie -dziś to zdanie jest moje. Dzięki:)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.