czwartek, 25 marca 2010

Niebo to jest ten właśnie prawdziwy nasz świat [2]

W tych warunkach największą chwałą Kościoła Bożego na ziemi jest to, że trwa pomimo wszystko, że Chrystus wciąż żyje w nim i pociąga ku sobie nowych uczniów, nowe grono przyjaciół gotowych nieść Jego Ewangelię — światu; że wciąż pomimo znikczemnienia i upadku duchowego w zdeprawowanej, tak zwanej „cywilizowanej" części ludzkości podnoszą się ludzie czyści, aby kochać i służyć.

To zdanie następuje bezpośrednio po tamtym, które kończyło poprzednią notkę. Przerwałem jednak ten wywód, by podkreślić, że właśnie tu jest miejsce dla każdego z nas, że to każdy/każda z nas jest wezwany/wezwana do świętości.

Ale w ten sposób wyróżnione zostało również to zdanie, że największą chwałą Kościoła na ziemi jest to, że w ogóle jest!

Tak łatwo się obrażamy na Kościół – wystarczy, że Kościół głosi coś, co jest dla nas niewygodne, byśmy od razu uznali, że to księża coś głupiego wymyślili… Ci głupi księża sami świętością nie grzeszą, a od nas wymagają czegoś, co może i było dobre, ale nie w dzisiejszych czasach!
Gdzie tkwi błąd?
Po pierwsze trzeba pamiętać, że Kościół składa się z grzeszników. Z samych grzeszników. Grzesznikami są i księża i zwykli wierni. Nie ma się co na to oburzać – to normalne. Szczególnie wyrozumiali powinniśmy być wobec innych. Z drugiej strony powinniśmy raczej unikać wyrozumiałości wobec siebie – jeśli Kościół coś głosi, to nie to, co wymyślili sobie głupi księża, lecz to, co pozostawił nam Chrystus! Być może to konkretne wymaganie mnie w tej chwili przerasta, ale to oznacza jedynie, te swoje niedostatki powinienem pozostawić Jezusowi, Jego prosić by mnie przemienił, a nie to bym uznał, że to mnie nie dotyczy… Życie wiarą wymaga od nas radykalizmu, ewangelia jest radykalna, ale wszystko, co zostawił dla nas Chrystus, jest właśnie dla nas, jest dla naszego dobra…
Pamiętajmy przy tym, że tylko pozostając w Kościele możemy karmić się tym, co wzmacnia najbardziej – sakramentami - nade wszystko Ciałem Chrystusa. Osobiście wierzę przy tym, że nawet jeśli ktoś nie może być dopuszczony do komunii, to o ile tylko przeżywa jej przyjmowanie w kościele samemu nie przystępując do komunii, to i tak otrzymuje szczególną łaskę od Pana. Innymi słowy namawiałbym wszystkich, którzy są niepogodzeni z Kościołem, by się nie obrażali na Kościół, lecz starali uczestniczyć w jego życiu na tyle, na ile tylko potrafią.

8 komentarzy:

  1. Tak, np. wymyślili instrukcję "Crimen Sollicitationis" na której używa sobie J. Senyszyn. Czuję się chora po przeczytaniu jej artykułu.Okropna baba!! A ludzie to kupują, nikt im nie wytłumaczył, ze interpretacja jest błędna i zupełnie o co innego chodzi.
    A jak napisałam sprostowanie to nawet nie przeszło do publikacji bo po co? Lepiej niech plują na Kościół!

    OdpowiedzUsuń
  2. zresztą ja wcale nie jestem tak mądra, żeby dokładnie znać szczegóły.
    Poczytałam to co mądrzejsi ode mnie napisali.
    A co Ty Leszku myślisz o tym?
    To jest ta część Twojej notki:.."wystarczy, że Kościół głosi coś, co jest dla nas niewygodne, byśmy od razu uznali, że to księża coś głupiego wymyślili… "...no i wymyślili..

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam, że nie znam ani Instrukcji, ani tym bardziej tego, co napisała posłanka Senyszyn. Najgorsze jest to, że ona wcale głupia nie jest - dokładnie wie, co robi, wie, że jej interpretacje są nadużyciem.. Ona odebrała dobrą szkołę od Jerzego Urbana. Taktyka Urbana polegała na tym, by przyjąć fałszywą tezę, a później na tej fałszywej tezie prowadzić logiczny wywód. Szatańskość tego pomysłu polega na tym, że czytelnik pozostaje pod wrażeniem logiki wywodu i choć jest zszokowany wnioskami końcowymi, nie potrafi podważyć logiki wywodu. A to wcale nie trzeba nawet próbować podważać tej logiki, lecz trzeba przyjrzeć się stwierdzeniom, które padają na początku.
    Tak, jak mówiłem, nie czytałem Senyszyn i przyznam,że nawet mi się nie chce czytać. Ciekawi mnie jednak, czy ten schemat pasuje do tego artykułu? (proszę mi koniecznie to powiedzieć)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ze swojskiego języka rzekłbym: Łoj jak ciężko bywało zgodzić się z Kościołem... ale z czasem człowiekowi otwierają sie oczy i zaczyna rozumieć swoje błędy... śmieszne w tym wszystkim jest fakt, że patrząc na uwczesnego siebie dzisiejszymi oczyma w ogóle nie jestem w stanie pojąć jak można było być takim bezwartościowym nikim... smutne i śmieszne... Chwała Bogu za dary nawrócenia! Amen... aaa... i zgadzam się całkowicie z wypowiedzą o szkole URBANA... a posłanka Senyszyn... hmmmmm... w jej przypadku milczenie jest złotem ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. M@c po raz pierwszy mi się zdarzyło, by komentarz do cytowanego tekstu był dłuższy od samego tekstu. No ale właśnie tak mnie naszło po jakiś dyskusjach blogowych. Myślę, że dopisałeś idealny komentarz do tego - zapewne tak to już jest, że to na każdego ten moment nawrócenia przychodzi w najwłaściwszym dla niego momencie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Leszku już nic nie wiem. Czytałam jeszcze na ten temat i zrozumiałam, ze ekskomunika dotyczy naruszenia tajemnicy procesu kanonicznego.
    W tym procesie nie obowiązuje tajemnica spowiedzi i można się posługiwać informacjami uzyskanymi w konfesjonale. Ale wszystkich uczestniczących w tym procesie obowiązuje zachowanie tajemnicy pod groźbą ekskomuniki.
    Celem procesu kanonicznego prowadzonego przez Kościół (chyba przez jakichś przedstawicieli Kongregacji Nauki Wiary) jest rozpatrzenie sprawy i ustalenie co rzeczywiście się stało, czy można zapobiec procesowi sądowemu.
    Instrukcja 'Crimen Sollicitationis" powstała z myślą zapobiegania namawiania (przez spowiedników) do grzechów nieczystych podczas spowiedzi.
    Natomiast nie jest zamierzeniem twórców instrukcji (m.in. obecny papież) zabranianie poszkodowanym zgłaszania się do świeckich organów ścigania i do świeckich sądów. W przypadku jednak gdy to nastąpi nie wolno w instytucjach świeckich pod groźbą ekskomuniki posługiwać się informacjami uzyskanymi podczas spowiedzi.
    No ale nie jestem pewna czy dobrze zrozumiałam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawiązując do odpowiedzi jakiej mi udzieliłeś to ja w artykule Senyszyn (podanym przez onet) nie doszukałam się rozróżnienia między procesem kanonicznym i sądowym ani podkreślenia, że celem instrukcji jest zapobieganie nadużyciom w sakramencie pokuty. Zarzuca też ona, ze nasz papież JPII nie uczynił nic by tę instrukcję unieważnić. A to kłamstwo.On jej nie tylko nie unieważnił ale zaopatrzył w dokument wyjaśniający dokładnie jej stosowanie (w szczególy nie wnikałam).

    Jestem bardzo zmartwiona tym co się dzieje.
    Trzeba dużo modlitwy i pokuty (a mnie tak marnie ta pokuta wychodzi i takich jak ja jest tak dużo...).
    Biedny kościół.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie przejmuj się tak bardzo - Senyszyn szuka każdej okazji by "dokopać czarnemu". W tej jednak sprawie nie sądzę, by wywołała jakąś większą reakcję. Nie ma się co przejmować.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.