wtorek, 2 stycznia 2018

O Joannie

Na przykład obecnie Joanna (moja ciotka, siostra Matki) nie jest już zdolna do przyjęcia dobrowolnego żadnej pomocy duchowej, która by była jakąkolwiek, najmniejszą niewygodą jej ludzkiej natury, którą ona utożsamia z sobą. Ale to jest wynik tysięcy wyborów całego życia i to zobaczy już u nas. Ty nic tu nie pomożesz. Dlatego pozostaje jej już tylko bierne przyjmowanie cierpienia, którego w żaden sposób uniknąć się nie da.


Tak byśmy chcieli, żeby Joanna pojednała się z Kościołem, do którego należy, żeby żałowała tylu lat obojętności, lecz na to już chyba za późno... Tutaj wszystko zrozumie, ale jakie to będzie dla niej upokorzenie. Żal mi Joanny, jednak ona sama decyduje o sobie. Proszę cię, módl się za nią serdecznie i szczerze. Może sama cię poprosi o przyprowadzenie księdza, ale już jej więcej sama nie wspominaj o tym, bo Joanna zrozumie to inaczej — jako twoją złośliwość, a nie chęć przyjścia jej z pomocą. Wspomniałam o Joannie, bo teraz naszą troską jest ona. (W szpitalu odbyła spowiedź z całego życia).


Ta notka jest kontynuacją poprzedniej – ukazuje nam, że czasami dopiero ten sąd nad samym sobą stwarza nadzieję na nawrócenie. To nas bardzo boli, jak nasi najbliżsi odchodzą od Kościoła, ale bywa, że już nic nie możemy pomóc (to już prędzej możemy zaszkodzić). Ale zwracam uwagę na to zdanie - Wspomniałam o Joannie, bo teraz naszą troską jest ona. W takich przypadkach więcej mogą zdziałać ci, którzy są już po tamtej stronie – a więc to nade wszystko ich powinniśmy prosić o pomoc. Wręcz powinniśmy się zdawać na nich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.