wtorek, 27 lutego 2018

O świętości

Dlatego prawdziwa świętość jest tak szczęśliwa, że od pierwszego tchnienia — tu — jest tylko miłością zakotwiczoną w Bogu, nieświadomą siebie, nie pamiętającą o sobie, zakochaną ślepo i bezgranicznie, tak całkowicie, że pomiędzy tę miłość obopólną, wzajemną nic już wejść nie może. Świętość człowieka jest oddaniem się Bogu tak pełnym, że sobie już nie pozostawia się nic „swojego"; dlatego nie ma z czego osądzać się ten, kto nic nie zrobił dla siebie, a wszystko dla Niego.
Czy to jest w ogóle możliwe?
Nie, nie zrozum mnie źle. Nikt na ziemi, prócz Maryi, nie jest bez grzechu, ale każdy w momencie śmierci jest na jakimś etapie swojej drogi (tej, którą przewidział dla niego Bóg), a Bóg pragnie, aby każdy z nas w godzinie śmierci kończył całą przewidzianą i wybraną mu drogę. Sąd nad samym sobą jest to analiza przyczyn, dla których nie przeszliśmy całej naszej drogi. Im więcej brakuje do pełni, tym ciężej się spłaca — sobie, nie Bogu! Ale sumienie duchowe jest nieskończenie wrażliwe i cierpienie może być straszliwe. Tam, gdzie było odwrócenie się od drogi godnej człowieka i całkowite odejście w złym kierunku, tam jest „płacz i zgrzytanie zębów", jest rozpacz bez nadziei, przerażenie i brak jakichkolwiek perspektyw prócz nieskończonego już oddalania się — czyli piekło. To nie jest tak częste, jak myślisz; zło musi być świadome siebie i szczęśliwe z czynienia zła.

W poprzedniej notce była mowa o tym, że sąd szczegółowy nad nami po naszej śmierci, to porównanie tego, co było Bożym zamysłem dla nas z tym, dokąd doszliśmy. Po ludzku patrząc może być nawet i tak, że to miejsce w którym jesteśmy, jest kompletnie nie do przyjęcia – nie ma w tym niczego, co współczesny człowiek mógłby określić, że to sukces. Jeśli jednak nasze wybory (przy tych wszystkich ograniczeniach, w jakie zostaliśmy wtłoczeni) są dokładnie takimi, jakie w swych planach miał dla nas Bóg, to jesteśmy dokładnie tam, gdzie przewidział dla nas On. A więc to nie tyle samo miejsce, co opieranie swoich wyborów o miłość, decyduje o tym, gdzie jesteśmy i jak wiele nam jeszcze brakuje.
Jeszcze raz przypomnę zdanie z poprzedniej notki (z tej samej wypowiedzi Michała): Każdy otrzymuje możność w pełni jasnej i świadomej oceny samego siebie, a to jest prawdziwy czyściec!  W tej części mamy uzupełnienie: Ale sumienie duchowe jest nieskończenie wrażliwe i cierpienie może być straszliwe. Tam, gdzie było odwrócenie się od drogi godnej człowieka i całkowite odejście w złym kierunku, tam jest „płacz i zgrzytanie zębów", jest rozpacz bez nadziei, przerażenie i brak jakichkolwiek perspektyw prócz nieskończonego już oddalania się — czyli piekło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.