sobota, 23 maja 2009

JEZUS NIE POTĘPIA, NIE GARDZI, NIE BRZYDZI SIĘ NAS... [2]

Dalsza część wypowiedzi Bartka:

… W sprawach cudzych powinnaś być „nachalna". Ja walczyłem o cudze sprawy, chętnie ci pomogę. Odwołuj się do Niego we wszystkim, ze wszystkimi sprawami; nie ma zbyt błahych lub „głupich". Jeśli się komuś wierzy i ufa w pełni, zwraca się zawsze, w każdej sprawie. Widzisz, to jest jedyny sposób odpowiedzi na Jego miłość. Na inny nas nie stać, ale polegać na Nim, ufać Mu i prosić Go — możesz.
— A ty czy tak robiłeś?
— Ja nie rozumiałem. Raniłem bezustannie i znieważałem Jego miłość zwątpieniem, odrzucaniem Jego pomocy, Jego ratunku, którym przecież byłaś i ty. Wszystkie Jego próby ocalenia mnie zmarnowałem. Uwierzyłem dopiero tu, widząc, wiedząc i rozumiejąc — jak Tomasz. Chrystus uratował mnie po prostu wbrew mnie samemu. Bo jeśli się Jego unika, znienawidzi się wreszcie i siebie, tak jak ja to zrobiłem.
Proszę cię, to nie są „morały". Chciej mnie zrozumieć. Tak pragnę, żebyś była szczęśliwa, żebyś nie straciła możliwości współdziałania z Nim, póki masz czas, żebyś wykorzystała wszystkie szansę, które On ci daje. Przyjmij je. Naprawdę mało osób może tak rozmawiać, jak my. Czyż mam nie wykorzystać takiej możliwości dopomożenia ci...?
Proszę cię, uwierz mi. Daj sobą kierować, daj się prowadzić; pytaj i słuchaj. Po prostu pozwól się kochać! Wtedy będziesz mogła zrobić bez porównania więcej dla was i dla nas, a przecież chcesz tego? A Jemu się należy cała twoja miłość, całe serce, wszystkie myśli, tak jak ty masz Jego serce.

Oczywiście ta notka jest nade wszystko ze względu na główną myśl Bartka, która jest tak jasna i czytelna, że nie wymaga żadnego komentarza. W komentarzu zwrócę jednak uwagę na pewne drobiazgi, których można nie zauważyć. Po pierwsze chcę zwrócić uwagę na zdanie: Bo jeśli się Jego unika, znienawidzi się wreszcie i siebie – to bardzo charakterystyczne zdanie. Po drugie zwrócę uwagę na zdanie: Naprawdę mało osób może tak rozmawiać, jak my. Ludzie, którzy są po tamtej stronie, pomagają nam, podsuwają pewne nam pewne myśli, które my możemy odrzucić, lub przyjąć za swoje – jednak to się dzieje w sposób dla nas niezauważalny..


9 komentarzy:

  1. Odwołuję się do Ciebie Panie Boże w Najważniejszej sprawie mojego życia: daj mi miłość ku Tobie i ku ludziom Panie. Co mi z życia, które mi dałeś bez tej Miłości?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem "nachalna"....proszę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno Pan Ci to da (a myślę wręcz, że już dawno dał)

    OdpowiedzUsuń
  4. ZNALAZŁAM TO LESZKU CZYTAJ:.."Jeśli poprosicie w imię Moje o tak wiele miłości, żeby stać się mocarzami świętości wtedy Miłość, która was kocha obdarzy was pełną miłością" (mówi Jezus do apostołów przed Wniebowstąieniem "Poemat Boga -Człowieka" M. Valtorta)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem -M. Valtorta nie jest uznana przez KK. Ale to co nie jest wyraźnie sprzeczne z głoszoną nauką może być pomocne -prawda?:)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja chciałabym mieć tyle miłości by umrzeć z miłości (w końcu jestem wyrachowana: kiedyś muszę umrzeć więc po co umierać z powodu choroby skoro można by umrzeć z miłości:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty to masz pomysły - a to na Antarktydę, a teraz umierać z miłości Ci się zachciało. No, no:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na Antarktydę -nie, na Atlantydę -tak. A to trochę trudniejsze bo nie wiadomo czy ona istniała:) Ale pomysł mogę mieć -co nie?

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawa jest ta moja pomyłka - naśmieszniejsze, że jej w ogóle nie zauważyłem; byłem pewny, że cały czas pisałem o Atlantydzie.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.