Nie wszystko, co ludzie nazywają samobójstwem, jest nim
naprawdę. Rzeczywiste samobójstwo jest postanowieniem świadomie powziętym z
własnej woli, przeprowadzonym w pełni świadomości w przekonaniu, że właściciel
ma prawo stanowić o losie swojego ciała. I dlatego jest błędem, gdyż jesteśmy
jedynie użytkownikami „formy fizycznej" otrzymanej od Boga, aby w niej
przeżyć życie „ziemskie", ograniczone w czasie wytrzymałością naszej
formy.
Oczywiście jej stan jest zależny od naszej dbałości, dlatego samobójstwem,
choć powolnym i niezupełnie jeszcze za takie uważanym, jest każde nadużycie
typu nałogowego palenia, picia, zażywania narkotyków itp., tak wyniszczające
nasze ciało, że nie jest ono zdolne służyć nam sprawnie i do czasu — wiadomego
Bogu (nam — nie). Jeżeli jednak założymy, że Bóg, dając nam czas, daje tym
samym szansę dokonania najprawidłowszego wyboru, na który składa się przeważnie
wiele lat błądzenia, szukania i odwrotów od fałszywych dróg po to, aby szukać
od nowa, powinniśmy dostrzec, że czas jest darem niesłychanie cennym, o który
należy zabiegać, a nie trwonić go, a tym bardziej skracać. To dotyczy nas
samych.
Te słowa wypowiedziała matka Marka Annie po jej rozmowie z Markiem, który sądził po okolicznościach wypadku swojej matki, iż popełniła samobójstwo. Jej wypowiedź zawierała trzy aspekty - pierwszy, dotyczący podmiotowego ja, przedstawiłem w tej notce. Drugi, dotyczący relacji z innymi, będzie w następnej. A trzeci, związany z Bożą pedagogiką, zamknie cykl.
Ano właśnie; "ograniczone w czasie wytrzymałością naszej formy". Nazwałabym to odpornością psychiczną. Różna jest ta wytrzymałość formy u różnych osób.
OdpowiedzUsuńNo akurat tu matka Marka mówiła o śmiertelności naszego organizmu - nasz organizm jest nam dany tylko na ten krótki okres życia na ziemi.
Usuń