czwartek, 9 lipca 2009

O DZIELE MIŁOSIERDZIA

5 III 1976 r. Mówi ojciec Ludwik.

Święto Miłosierdzia będzie wielkim dniem dla całej ludzkości, ale wówczas dopiero, gdy zrozumie ona, że została uratowana, a nie że „się uratowała" — bo wbrew sobie, wyłącznie dzięki łasce Chrystusa.
Wszyscy, którzy już rozumieją Jego nieskończone miłosierdzie, powinni na nim się opierać, o nie apelować, z Nim współpracować. Nie ma służby gorętszej niż ta, gdzie współpracujemy z Chrystusem miłującym nas, nie władcą, nie sędzią, nie królem — a miłującym nas najbliższym, najbardziej kochającym nas Przyjacielem, tym, który nas kocha jak dzieci własne, jak swoją bezcenną własność kupioną własnym życiem.
Widzisz, nie mam możności wyrazić potęgi ani ognia Jego miłości. Nie da się tego przełożyć na język ludzki. Jedno ci powiem: cokolwiek zrobisz, niezależnie od tego, czy ci się uda, czy też nie, masz Jego miłość i pomoc; niedługo bowiem nic nie będzie tak ważne, jak zrozumienie tego, że Bóg nas kocha miłością swojej miary, i nie może zginąć nikt, kto tej miłości zaufa. Syn marnotrawny nie spodziewa się przebaczenia, ponieważ Ojca sądzi swoją miarką sprawiedliwości, i będąc grzeszny, trwa w odosobnieniu swojej nieufności, raniąc miłość Jego boleśniej wtedy, niż przedtem — grzesząc. Miłość bowiem nie jest atrybutem — jest istotą, duchową tkanką, naturą Boga. Jeżeli Bóg nie jest dla nas bezgraniczną płomienną Miłością, to znaczy, że czcimy bożki i wyznajemy pogaństwo pełne okrutnych mściwych potęg stworzonych na naszą miarę przez naszą marną, ograniczoną wyobraźnię.

Jeszcze raz powtórzę: niedługo bowiem nic nie będzie tak ważne, jak zrozumienie tego, że Bóg nas kocha miłością swojej miary, i nie może zginąć nikt, kto tej miłości zaufa.

8 komentarzy:

  1. Leszku, nie znalazłam Twojego adresu mailowego na blogu, tu więc piszę - w Twojej linkowni wkradł się duży błąd... nie wiem skąd on się wziął, ale ufam że da się go naprawić :)
    www.syjonserca.blox.pl -> ten blog należy tylko do mnie, do Judith...
    i blog Beaty tylko do niej należy, jesteśmy dwiema całkiem różnymi osobami! :)
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dobrze czyta się tę notkę, z taką ulgą, że Bóg taki właśnie jest -kochający, pomagający. Co jakiś czas czytam to co piszesz i ogarnia mnie taki spokój i pocieszenie:)
    Dziękuję:)*

    OdpowiedzUsuń
  3. Judith, choćby z mojego głównego bloga mogłaś do mnie napisać. W każdym razie już.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moherku, bardzo to ważne, co napisałaś, bo bardzo poważnie zaczynam wątpić w sens prowadzenia tego bloga - wczoraj zajrzały trzy osoby, dziś dwie (z czego jedna tylko po to, by złożyć zażalenie w sprawie linkowni).

    OdpowiedzUsuń
  5. Leszku -każdemu trzeba co innego do szczęścia. Mnie dziś było potrzeba jeszcze raz tych słów -dlatego weszłam.
    Co do bloga - Ty tu rządzisz:) Ale zawsze znajdzie się ktoś kto pożywi tu swojego ducha -tak myślę. Nie zniechęcaj się

    OdpowiedzUsuń
  6. Optymistka z Ciebie - ja tam bardziej chodzę po ziemi. Ale do końca lipca notki są już wpisane, tak więc przynajmniej do końca miesiąca blog będzie.

    OdpowiedzUsuń
  7. To ładnie z Twojej strony, że mnie nie przygnębiasz:(

    OdpowiedzUsuń
  8. Mocno wierzę w to, że jesteś urodzoną optymistką.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.