25 V 1968 r. Mówi Bartek.
— Zawsze kiedy zechcesz, będę. To jest nie tylko możliwe, ale zupełnie pewne; przecież choć tyle możemy dla ciebie zrobić, żeby być, kiedy ty masz czas na rozmowę.
Pomyślałam, że szkoda, że Bartek nie widzi tego wszystkiego, co ja. Byłam w parku poniemieckiego pałacyku myśliwskiego. Park przechodził w las. Kiedy wzięłam pióro do ręki, Bartek powiedział:
— Słyszę cię. Chciałbym, żebyś wiedziała, że ja to wszystko „widzę", „czuję" — dlatego nie mogę żałować, że straciłem, bo nic nie straciłem, a tylko zyskałem (nie mówię o najważniejszych sprawach, ale o tym, o co mnie pytałaś). Nie tylko wiem, że jest wiatr, ale odczuwam jego zapach i nasilenie, widzę niebo i chmury na nim, czuję ciepło słońca, widzę nawet tę owcę pod świerkami. Dla mnie też liście są liśćmi, a drzewa drzewami. To są resztki szpaleru, prawda? Powiem ci, co to za drzewa — chyba graby, prawda? Wiesz, tego, czego „w życiu" nie wiedziałem, i tu nie wiem, ale mogę zawsze dowiedzieć się (chodzi o nazwę przyrodniczą), ale myślę, że to są jednak graby. Jestem tu z tobą, boś mnie zapraszała, a i bez tego też byłbym, ale nie narzucając ci się.
Wiesz, nie jest łatwo zdefiniować, jak albo czym „odczuwamy" czy „widzimy". Nie zmysłami cielesnymi, bo ciało moje w tej chwili rozkłada się na Cmentarzu Wojskowym (Bartek został tam pochowany jako Kawaler Krzyża Virtuti Militari).
— Cieszę się, że tam leżysz.
— Zawsze marzyłem, aby tam „leżeć", ale to się nie da.
— Jak to?
— Tam nikt nie „leży" — tylko „ubrania", powłoki, taki „zbiór pamiątek" po nas. Przychodzimy tam spotkać się z wami (kiedy przychodzicie „na groby"), ale o wiele przyjemniej jest na przykład tu. Jeżeli chcesz, to dowiem się dokładnie i wtedy ci podam. Mogę tylko od siebie dodać, że tu się widzi i odczuwa szerzej, więcej, wyraźniej jak gdyby rozróżniając każdą rzecz (obiekt). Więcej jest radości odbierania.
O jakże bym chciała tak porozmawiać z moją zmarłą Mamą. Czy moje pragnienia są także jej pragnieniami ? czy widzi moje łzy tęsknoty za nią ? czy widzi jak bardzo żałuję, że nie mogę cofnąć czasu ? czy jej czymś nie zasmucam ? oj, jak wiele pytań miałabym do niej..... a tak - nic nie wiem i nic nie rozumiem;
OdpowiedzUsuńBasiu, przecież skoro ją zapraszasz do siebie, to ona to wszystko wie - tak jak mówił Bartek oni nie naruszają naszej prywatności, gdy my tego nie chcemy, ale są przy nas, gdy my tego pragniemy.
OdpowiedzUsuńDroga Basiu, mysle ze twoja mama smuci się jak widzi twe lzy. Rozumem Cię, bo tez place, wspominając swych rodziców. I jakoś mnie łatwiej po tych łzach, czyli po rozmowie z rodzicami, od ich pocieszenia, modlitwy. Ale lepiej nie płakać o tym co było, a częściej zapraszać ich do siebie.
OdpowiedzUsuńNela
Jeszcze jedno ciekawe świadectwo: niedawno rozmawiałam s kaplane, który udzielił ostatnią komunie mej mamie. Jego mama zmarla rok temu, kilka lat nie wstawała z łóżka. Mówi ze jeszcze więcej go wspiera nim przy życiu.
OdpowiedzUsuńnela
Jak to dobrze, że nasi najbliżsi nawet po tamtej strnie nas wspierają..
OdpowiedzUsuńA ja tak liczę na ich pomoc, że pomogą mi naprawić wszystko to, co zaniedbałam w swym życiu i pomogą mi się zrehabilitować . Tylko jakoś nic mi nie wychodzi. Nie umiem cofnąć czasu i nie mam pomysłu - jak to wszystko wyprostować ? nawet nie macie pojęcia, jak bardzo brakuje mi Mamy. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLeszku!Pieknie napisales i ja wlasnie stracilam brata i nie moge pogodzic z bratem , dlaczego akurat Bog zabral mojego brata?trudno powiedziec,dlatego dojezdzam do mojego brata przy grobie,usiadlam na lawce nie waznie o pogode zimno deszcz wiatr cieplo czy sloneczko tylko bardzo tesknilam za brata...Pozdrawiam bliznich
OdpowiedzUsuńBasiu, jak zmarła moja mama, dopiero wtedy poczułem się samotny. Nikogo w życiu nam nie brakuje tak, jak mamy.
OdpowiedzUsuńRenatko, nigdy nie wiemy, kiedy dla kogo jest ten najlepszy moment do tego, by przejść na tamtą stronę życia. Sama opisywałaś, jak niezwykłym człowiekiem był Twój brat - jak szeroko miał otwarte serce na innych ludzi, na wszystkich, których jakoś los skrzywdził. Sama jednak wiesz, że właśnie tacy ludzie są najbardziej narażeni na to, że ktoś ich skrzywdzi. Skąd wiesz, czy właśnie coś takiego nie czekałoby na Twojego brata? Skąd wiesz, jaki by to miało wpływ na jego dalsze życie? Zaufaj Panu, że wybrał dla niego (i dla wszystkich jego najbliższych) najlepszy moment.
OdpowiedzUsuńTak Reniu -też tak myślę jak Leszek. Pan Bóg zabiera człowieka stąd w najlepszym dla niego momencie bo nas bardzo kocha i nie mógłby inaczej postąpić.
OdpowiedzUsuńMoherek
Wiesz Leszku -jak to czytam to aż "chce się" umrzeć:) Zabawnie jest tak napisać bo przecież nie wpadam w żadną depresję ani nie ogrania mnie niechęć do życia ...ale tyle będę mogła się dowiedzieć gdy już umrę. Już mi nie będzie przeszkadzał mój sklerotyczny mózg, który nie chce pamiętać tego co mu łopatą do głowy wkładam:)
OdpowiedzUsuńMoherek
Świat jest taki piękny i ciekawy, tyle do zobaczenia, do poznania i do zrobienia -jeśli nie w sensie fizycznym to choćby w sensie zbudowania swojego wnętrza w oparciu o każdy przeżyty dzień. Nigdy się nie nudzę:) A co dopiero będzie potem....:)
OdpowiedzUsuńMoherek
Wysłałam długi komentarz i się nie wkleił. Sprawdzam czy mogę jeszcze coś napisać...?
OdpowiedzUsuńMoherek
Okazuje się, że mogę:) byle krótko:):):)
OdpowiedzUsuńMoherek
Niewątpliwie jedną z głównych zalet tego świadectwa jest to, że oswajamy się z tym, co będzie po tamtej stronie. Na pewno można zatęsknić już za tym, by tam być..
OdpowiedzUsuńLeszku!Nie wiem dlaczego i nadal nie rozumiem, przecież Bog wie że moj brat ma zone i syna, dlaczego brat zostawil zone i syna(mial 2 i pól latka)?teraz syn juz dorosly jest teraz 6 klasie lub pierwszej gimnazjum(nie pamiętam)i dowiedziałam od mojej mamy że syn jest bardzo niegrzeczny,dlatego ze brakuje ojca ,a matka nie wiem co sie stalo... Pozdrawiam bliznich
OdpowiedzUsuńRenatko, na prawdę nie wiesz, jak by wyglądało życie Twojego brata i jego rodziny, gdyby on żył. Zaufaj Panu, że to był najbardziej odpowiedni moment do przejścia na tamtą stronę. Bóg pozostawił sobie prawo o decydowania o czyimś życiu właśnie dlatego, że tylko On wie, kiedy jest ten najwłaściwszy moment. Gdyby tak nie było, to nie byłoby powodu, dla którego samobójstwo nie mogłoby być uważane za coś dobrego. Przypuszczam, że często jest tak, że potrafisz zrozumieć samobójcę, a jednak doskonale wiesz, że tak nie wolno. Jedynym uzasadnieniem dla tego stanu rzeczy jest to, że człowiek nie posiada właściwego rozeznania dotyczącego jego własnego życia. Skoro w takim wypadku uznajesz, że to Bóg powinien decydować, a nie człowiek, to konsekwentnie musisz uznać, że również wtedy, gdy Bóg zabiera kogoś do siebie, dobrze wie, że to jest ten właściwy moment.
OdpowiedzUsuńLeszku!Jesli brat nadal zyl to moich rodzice i ja nadal szczesliwe cala rodzina cieple milosci jak po staremu,nie bylo zadnych klopoty,potem jak moj brat wyszedl za zona i ja wyszlam za meza to juz wszystko zmienione zupelnie inacze...Leszku! ja napisze e-maila do Ciebie ... Pozdrawiam bliznich
OdpowiedzUsuńNo to czekam na maila.
OdpowiedzUsuńLeszku!Ja juz wyslalam e-maila 10 stycznia chyba znow nie doszlo do Ciebie :(
OdpowiedzUsuńNie dostałem żadnego maila:(
OdpowiedzUsuń