Rozmowa Bartka z Anną - zaczyna Bartek:
— Pytasz, czy się identyfikuję wciąż z tymi epitetami? No, jestem nadal Bartkiem — kim mam być? —jestem nim. Mam ten sam charakter, sposób rozumowania, myślenia, pamiętam wszystko (i to o wiele lepiej, możesz mi wierzyć), no po prostu nic się nagle nie zmieniło, bo nie mogło. Czy cię to zraża?
— Nie, Bartku, ale trudno mi wyobrazić sobie twój obraz teraz.
— Czy mam się opisać? My się tu widzimy wzajemnie. Poznasz mnie od razu. Jestem sobą, tylko takim w najlepszej formie, tak jakbym się umył, uczesał, specjalnie czysto ubrał, był trzeźwy, zdrowy, wypoczęty. Tyś nigdy nie widziała mnie szczęśliwego — musisz sobie wyobrazić, ale z tym wszystkim, to jestem ja.
Tu się zmienia sposób widzenia i pojmowania. Nie patrzy się tylko oczyma — widzi się sobą; widzi, wyczuwa i rozumie — razem. Jeżeli jestem przy tobie, tak jak w tej chwili, to „widzę cię", wyczuwam twój nastrój, stan psychiczny, słyszę twoje myśli do mnie, a także czuję twoje zmęczenie, ale i spokój, to, że nie wątpisz teraz w moją obecność, że jesteś „nastawiona" życzliwie, że „rozmawiasz" ze mną swobodnie, bez napięcia, zdenerwowania czy podejrzliwości. „Widzę", że mnie rozumiesz...
Chcę ci też powiedzieć, że to, w co jesteś ubrana i jak jesteś uczesana, jest tak nieistotne, że nie widzę tego wyraźnie, ale za to czytam to, co piszę twoją ręką, a właściwie słuszniej będzie określić to jako „co piszemy razem". Trudno mi określić porę dnia, ale wnioskując z zapalonej lampy, jest wieczór.
'mam ten sam charakter' - a jak ktoś ma złośliwy charakter, to też taki będzie miał w niebie?
OdpowiedzUsuńCiekawe jest to co jest tu napisane...bardzo.
Myślę Angeliko że w niebie to ten człowiek zobaczy, że miał w sobie oprócz złośliwości dużo dobrego:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Noworocznie:)*
Moherek
Powiedzcie kochani jak można kobiecie powiedzieć, że to w co jest ubrana i jak uczesana -to nieistotne?:)..żartuję:):)
OdpowiedzUsuńMoherek
Ale"uderzyła" mnie ta część notki:widzi się sobą; widzi, wyczuwa i rozumie - razem.
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący sposób porozumiewania się -bo Anna w jakiś sposób w tym uczestniczy/
Moherek
haha, no Moherku, co racja to racja ;) jak można kobiecie coś takiego powiedzieć ;) hi hi
OdpowiedzUsuńA wracając do mojego pytania to pewnie masz rację, pewnie zobaczy, że ma w sobie coś dobrego ;) i może będzie mu wstyd, że nie mógł tego okazać ludziom na ziemi ;) kto wie jak to tam jest ;)
pozdrawiam ciepło!
Przepraszam, coś źle to złożyłem - już jest dobrze. A jeśli chodzi o ten złośliwy charakter, to zgodnie z wypowiedzią Bartka złośliwi pozostają złośliwymi. Natomiast ważne jest to rozpoznawanie dobra i zła. Tam też będziemy musieli przezwyciężać swój charakter. Tak to rozumiem.
OdpowiedzUsuńTrochę nie kapuję o co w tych notkach chodzi...
OdpowiedzUsuńchoć sensu chyba się domyślam...
Znam Osobę, zrażoną do Boga i KK w jakimś sensie. Ale Ona codziennie modliła się Koronką
i było w tym coś szczerego i wzruszającego.
Ze względu na to, szanuję ten sposób modlitwy
katolickiej...
Przepraszam, iż trochę nie na temat, ale musisz mi wytłumaczyć, o co chodzi z tym Bartkiem, czy on zmarł, miał wizję?
Zostawiłam Ci komentarz na starym blogu o telewizorze. Pozdrawiam.
Jak zwykle muszę trochę porozważać; " Jestem sobą, tylko takim w najlepszej formie, tak jakbym się umył, uczesał, specjalnie czysto ubrał, był trzeźwy, zdrowy, wypoczęty. Tyś nigdy nie widziała mnie szczęśliwego ..." mnie też nikt nigdy nie widział szczęśliwej, bo jakoś mi to nie wychodzi. Jest we mnie zakodowana przezorność, dmuchanie na zimne żeby się nie sparzyć na gorącym i żeby nie zapeszyć. Czyli jak to mawia mój mąż; "jestem wiecznie niezadowolona..." tam pewnie to już będę szczęśliwa, już nie będzie obawy, lęku ani niepewności "nie chwal dnia przed zachodem słońca" tak mnie uczono od dziecka, a jak słońce zajdzie to wtedy zasypiam [ jestem śpiochem] więc nie mam kiedy być szczęśliwą; pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBasiu -to straszne co piszesz. Zrozumiałam, że nie możesz być szczęśliwa bo na wszelki wypadek (z przezorności -jakoś tak, żeby nie zapeszyć i potem się nie rozczarować) nie cieszysz się tym życiem, które masz. Dobrze zrozumiałam? *
OdpowiedzUsuńMoherek
Jo-ann -Bartek nie żyje i po śmierci przekazuje swoje spostrzeżenia i przemyślenia Annie (która żyje i spisuje to co mówią jej zmarli). Brzmi to może trochę szokująco -ale Leszek to wyjaśnił na początku bloga:)
OdpowiedzUsuńMoherek
Angeliko i Leszku -ja się wyraziłam nieściśle, że tak powiem. Bo rzeczywiście, jeśli ktoś jest w niebie to już nie jest złośliwy -w czyścu mu przeszło:)
OdpowiedzUsuńMoherek
Moherku - skoro przysłowie mówi - "nie chwal dnia przed zachodem słońca " to jak tu się cieszyć życiem ? bardzo często mi zdarzało wyrażać radość przedwcześnie więc teraz nawet męża nie chwalę, żeby nie zapeszyć i nie przechwalić żeby się nie znarowił - hi...hi...hi
OdpowiedzUsuńDziękuję Bogu za to, co mi dał i w tym wyraża się moja radość i wdzięczność; pozdrawiam
Basiu -troszkę pochwal męża. Leszek Ci powie podobnie jak ja ,że to dobrze mężowi zrobi:)
OdpowiedzUsuńA poza tym zgadzam się z Tobą, że wdzięczność jest sposobem na bycie szczęśliwą:)
Moherek
Jo-ann przeczytaj koniecznie pierwszą notkę z tego bloga. Prezentuję tu świadectwo Anny (myśli złote) i je komentuję (myśli szare). Całe świadectwo dotyczy kontaktów z osobami zmarłymi - nade wszystko mamą Anny, ale ostatnie notki dotyczą Bartka, którego Anna poznała jeszcze za jego życia. Prosiły ją o to obie zmarłe mamy - mama Anny i mama Bartka. Wg mnie to świadectwo jest bardzo pouczające i dlatego gorąco zachęcam do jego przeczytania (nb. jest tam m.in. wątek nieba-czyśćca; w moim przekonaniu godzi katolików i protestantów).
OdpowiedzUsuńOj, Basiu - dobrze znam wiecznie niezadowoloną żonę. Skoro Twój mąż jeszcze jakoś się trzyma, to jeszcze nie jest najgorzej;)
OdpowiedzUsuńMoherku, piszesz Angeliko i Leszku -ja się wyraziłam nieściśle, że tak powiem. Bo rzeczywiście, jeśli ktoś jest w niebie to już nie jest złośliwy - w czyśćcu mu przeszło:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie o to chodzi. Od zawsze twierdziłem, że aczkolwiek całe życie tu na ziemi mamy na to, by nauczyć się kochać, to jeśli się nie nauczymy, to tę naukę kontynuujemy w czyśćcu z tą tylko różnicą, że tam zawsze rozpoznajemy dobro i zło; jesteśmy tymi samymi ludźmi, z tymi samymi cechami charakteru, z tymi samymi skłonnościami, które musimy pokonać. Póki jest to stan uczenia się miłości, to ten stan nazywamy czyśćcem; jak już wreszcie będziemy gotowi do pełnej jedności z Bogiem-Ojcem, to ten stan nazywamy niebem (oczywiście w KK, bo dla KP już to pierwsze też jest niebem).
Dziękuję wszystkim za wyjaśnienia, ja do wszelkich takich "proroctw" od zawsze odchodzę z rezerwą, więc posłużę się cytatem.
OdpowiedzUsuńIzaj. 8:19
19. A gdy wam będą mówić: Radźcie się wywoływaczy duchów i czarowników, którzy szepcą i mruczą, to powiedzcie: Czy lud nie ma się radzić swojego Boga? Czy ma się radzić umarłych w sprawie żywych?
(BW)
Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie.
Jo-ann, czytając wszelkie świadectwa, nade wszystko trzeba mieć przed oczyma Pismo Święte - jeśli świadectwo jest z nim sprzeczne, to od razu wiadomo, kto za nim stoi. To świadectwo utraciło imprimatur KK, ale przynajmniej w tym, co czytałem, nie znalazłem jeszcze ani jednej sprzeczności. Jak widzisz, przestałem nawet prowadzić swojego głównego bloga, byle tylko tutaj ściągnąć ludzi, bo uważam to świadectwo za wyjątkowo cenne. Mało tu osób przychodzi, ale ci, którzy przychodzą, należą do osób, których wiara nie jest papierowa. Wszyscy, którzy przychodzą, odnajdują tu spokój poprzez to spojrzenie na sprawy ostateczne. Na prawdę gorąco Cię zachęcam do regularnego czytania - i nie obawiaj się, że pobłądzisz.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odpowiedź. Nie wiem, czy widziałeś,
OdpowiedzUsuńże odnalazłam początek i postanowiłam skomentować parę rzeczy. Musiałam nauczyć się
poruszania na tym blogu.
Widziałem i Ci odpowiedziałem. Bardzo mnie cieszy, że jednak chcesz to przeczytać. Wg mnie na prawdę warto:)
OdpowiedzUsuńLeszku, wrócę tu jeszcze i skomentuję...
OdpowiedzUsuńChciałam Cię tylko poprosić, byś przeczytał,
co odpowiedziałam na Twój komentarz...