22—23 IV 1973 r. Wielkanoc. Mówi ojciec
Ludwik.
Dopuszczeni zostaliśmy do życia w szczęściu, do
współuczestniczenia w szczęściu współżycia Trójcy Świętej — w Jezusie, gdyż
tylko poprzez braterstwo z Nim staje się dla nas możliwe istnienie w królestwie
Bożym. Zostaliśmy ochrzczeni Jego Krwią i ona pieczętuje to braterstwo. Na każdym
z nas w momencie chrztu świętego spoczywa piętno Krwi Chrystusowej.
(…)
Jednak wyłącznie my sami możemy wyrazić zgodę na przyjęcie nas
do Wspólnoty Jezusowej lub odrzucić Jego Ofiarę, ponieważ w życiu duchowym nie
istnieje mechaniczność. Każdy byt duchowy kieruje się wolą opartą na rozeznaniu
w świetle sumienia, wedle miłości, którą się kieruje. Dlatego nie ma
sprzeczności pomiędzy odkupieniem nas przez Niego, a naszą wolą przyjęcia tego
daru lub odrzucenia go.
To ostatnie dla bytów duchowych poza granicą śmierci fizycznej
staje się takim stanem cierpienia, które Kościół nazywa piekłem; stanem, a nie
miejscem. Odrzucając bowiem Ofiarę Boga gardzimy Jego nieskończonym
miłosierdziem i zrywamy przymierze przez Chrystusa nawiązane na nowo.
Bez Niego uczestniczyć w chwale Bożej nie jesteśmy zdolni,
dlatego że to On za nas poręcza i On uzupełnia nasze braki z własnej pełni, a
przechodząc do Jego królestwa zaczynamy istnieć w Nim — jak gałęzie
zaszczepione na drzewie, bez tego niezdolne do życia, uschnięte. W Nim jest
miłość, która jest energią, życiem bytów duchowych, jak sok jest życiem drzewa,
które darzy nim najdalsze nawet gałązki i liście, ale o ile nie są złamane. Tu
„złamać", zerwać ten obieg miłości możemy tylko my sami; Bóg — nie (tak
jak drzewo nigdy nie okaleczy się samo). Drzewo — Chrystus Mistyczny w swojej
chwale — pragnie rozrastać się „liśćmi", darząc je szczęściem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.