Widzisz, tak jest w naszym królestwie, w królestwie miłości. Bierzemy z Niego przykład. Chrystus, nasz Pan, Brat, Zbawca i Ojciec, nasz najbliższy Przyjaciel miał moc osłonięcia nas wszystkich — odkupienia — ale i nam dał te możliwości. Podzielił się z nami swoją najcudowniejszą bronią — możnością ofiary. Ty rozumiesz, że można za kogoś ofiarować życie, ale nie wiesz, że można wszystko — można odrobić, naprawić, odcierpieć, przejąć na siebie to, czego ktoś inny dźwigać już nie miał sił. Na „ziemi" nie tylko jedni na drugich ciężary zrzucają, również można je z innych zdjąć.
Jeszcze raz powtórzę Ty rozumiesz, że można za kogoś ofiarować życie, ale nie wiesz, że można wszystko — można odrobić, naprawić, odcierpieć, przejąć na siebie to, czego ktoś inny dźwigać już nie miał sił. Czy to nie jest cudowne?
Jeszcze raz powtórzę Ty rozumiesz, że można za kogoś ofiarować życie, ale nie wiesz, że można wszystko — można odrobić, naprawić, odcierpieć, przejąć na siebie to, czego ktoś inny dźwigać już nie miał sił. Czy to nie jest cudowne?
Leszku - instynktownie unikamy cierpienia, więc bohaterstwem jest branie na siebie cudzych trosk, krzywd i bólu. Takim bohaterem była moja Mama - uczyniła wszystko, abyśmy my mieli lepiej w życiu. Poniosła straszną ofiarę, ja nie dorastam jej do pięt, ale czasami zdarza się, że to zakodowane w genach poświęcenie się odzywa i umiem się wtedy poświęcać; pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak Leszku -to jest cudowne. Ale wiesz czego bardzo się boję? Tego,że będąc wierząca i wyznając zasady, które wyznaję stanę się człowiekiem nieludzkim, bez serca, maszyną modlącą się, chodzącą często do kościoła, ofiarowującą każdy dzień swojego życia w jakiejś intencji...maszyną...
OdpowiedzUsuńMoherek
..bo powinnam mieć miłość w sercu -ale odczuwam zmęczenie i tak jak Basia pisze -zdecydowaną wprost niechęć do cierpienia.
OdpowiedzUsuńMoherek
Basiu, masz rację - instynktownie unikamy. Ale zauważ, że to mówiła mama Anny. A zatem okazuje się, że będąc po tamtej stronie życia dojrzewa się do takiej właśnie postawy. Mało - odczuwa się w tym wielkie dobrodziejstwo dla siebie samego.
OdpowiedzUsuńMoherku, nie uwierzę, że Ty mogłabyś się przemienić w maszynę. Po prostu nie uwierzę.
OdpowiedzUsuńLeszku, czy jest tam napisane w jaki sposób mozna zdjąć z kogoś ciężary? Szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem jak? W jaki sposób można odrobić, naprawić, odcierpieć, przejąć na siebie to, czego ktoś inny dźwigać już nie ma siły? Np odcierpieć? Jak? Przez modlitwę? A może Post lub jakies postanowienie? Bardzo mnie to interesuje...
OdpowiedzUsuńSą tacy Leszku co mnie w tym utwierdzają.Czasem już sama nie wiem kim jestem...chociaż na pewno wiem, że tęsknię za Bogiem i bardzo chcę by mógł żyć w ludziach,którzy mnie otaczają.
OdpowiedzUsuńTo jest straszne gdy ktoś Ci mówi, że zabijasz Boga.Może nie dosłownie - ale mówi...
Moherek
..bo istnieje coś takiego jak moja osobista odpowiedzialność za to by Bóg mógł żyć w sercach ludzi, którzy wokół mnie żyją. I ta odpowiedzialność przekłada się na konkretne czyny (pranie, sprzątanie, gotowanie...:)...i są różne teorie nt. tego jak w praktyce to ma wyglądać.
OdpowiedzUsuńMoherek
..może to właśnie jest ten sposób "naprawiania" o który pyta M@c? -przyjąć to wszystko co teraz tak mnie dosłownie dobija w intencji zmarłych
OdpowiedzUsuńmoże zmienię nick na Dobity Moherek?:)
Nie napisałam wszystkiego bo się nie da.
OdpowiedzUsuńAle jestem ciekawa jak odpowiesz M@c:)
Dobity:)
Moherku, parę dni temu wysłuchała „teorie ” syna. Wynik: niesie odpowiedzialność ze wyrósł egoista, a za to ze musi czasem coś ugotować, to normalnie. Trzymaj się Moherku, odpocznij, nie poddawaj się.
OdpowiedzUsuńNela
M@c, nie wiam czy moje świadectwo coś rozjaśni, no spróbuję. Po śmierci mamy, mysia la zostać na wsi i chodzić do pracy 4 km, po wiejskiej drodze (w Moldawii nie taki drogi jak w Polsce). I to nie spacerem, bo w domu sparaliżowany tata. Ofiarowałam tę drogę w intencji SP mamusi. Nie razy ta podróż nie była dla mnie ponad siły. Czy nie mama mnie pomagała?
OdpowiedzUsuńNela
Pomagała Nelu.Dobry przykład:) A Ty też się trzymaj:)***
OdpowiedzUsuńMoherek
Ja ofiaruje za mojego brata ...tak bardzo tesknilam za brata :(...Pozdrawiam bliznich
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że się nie włączyłem na gorąco w tę rozmowę, ale wczoraj nie działał mi internet. Mnie się wydaje, że najistotniejsza jest w tym wszystkim sama świadomość jedności z kimś. Sądzę, że będąc tu na ziemi nigdy tego nie zrozumiemy - możemy jedynie przeczuwać. Moje przeczucia są takie, że problem dotyczy styku ze światem duchowym - tam, gdzie jest miłość, tam złe duchy nie mają wstępu. My tego nie dostrzegamy, ale ci, którzy są po tamtej stronie widzą złe duchy, które robią wszystko, by nas sprowadzić z dobrej drogi na złą; tam gdzie jest miłość, ich możliwości działania są ograniczone. I nieważne w jaki sposób sposób wyraża się nasza miłość. Czasami nie może już inaczej, niż tylko w modlitwie. Ale to też jest realne działanie. Tak samo przyjmowanie naszego cierpienia w czyjeś intencji jest całkiem realnym działaniem.
OdpowiedzUsuńOj Leszku -dostrzegamy...bo nie zawsze odczuwasz miłość.Zamiast niej może być oschłość.
OdpowiedzUsuńSama pisałam Paulince, że nie można się przyzwyczajać do uczuć lecz trzeba być wierną bez uczuć. I wtedy podchodzi zły duch i "tłumaczy" człowiekowi, że tak naprawdę to nigdy nikogo nie kochał...i jest maszyną:)
Gdy doświadczenie dłużej trwa zaczynasz myśleć, że może to prawda... przestajesz sobie ufać ...itd
Moherek
Myślę,że wtedy wzorem jest Pan Jezus w Ogrójcu. Trzeba trwać wolą w tym co dobre, tak jak się potrafi.
OdpowiedzUsuńMoherek
Moherku, gdy pisałem nie dostrzegamy, myślałem o tym, że my nie dostrzegamy złych duchów, a przez to nie dostrzegamy również tego, że tracą one możliwości dostępu do nas, o ile jesteśmy otoczeni miłością.
OdpowiedzUsuńTy napisałaś coś, z czym oczywiście się zgadzam, ale co jest czymś troszkę innym.
swietny pomysl jesli chodzi o ten blog przeczytalam notkę wprowadzającą ale nie przeczytałam wszystkich postów :(
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy, że to Ciebie zainteresowało. Mam więc nadzieję, że będziesz stałym gościem:)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc Leszku -to ja sama nie wiem co napisałam:) Bo chciałam napisać o możliwości dostrzegania przez człowieka (tu na ziemi) złych duchów poprzez skutki ich działania. Miałam przy tym na myśli, ze te skutki człowiek odczuwa (dostrzega)w swoim życiu duchowym.
OdpowiedzUsuńA może Ty miałeś coś innego na myśli pisząc o dostrzeganiu?
A tak w ogóle -to ja się też zgadzam:)
Moherek
A widzisz - to się nie zrozumieliśmy. Gdy ja pisałem o dostrzeganiu, lub nie, myślałem o czymś dosłownym. Ale najważniejsze, że się zgadzamy.
OdpowiedzUsuń