wtorek, 24 marca 2009

Twoje zarzuty są „bolesne"

1 IX 1968 r. MówiBartek.
(...)

Wyobraź sobie, że dla tego Władcy Nieskończoności szczęściem jest każde nasze zwrócenie się do Niego — dobrowolne, ze szczerego serca, a im prostsze, bardziej bezpośrednie, pozbawione lęku i niepewności, ufniejsze, tym radośniej przyjmowane. On jest Bogiem miłości. Zrozum, że modlitwa sztywna, ceremonialna, nieufna obraża Go. Choć wy tego nie rozumiecie, ale obraża Boga uważanie Go za bożka małostkowego, nadawanie Mu ludzkich właściwości i cech.
Do naszego Pana i Przyjaciela, Króla i Brata zarazem trzeba mówić prosto, z miłością, zaufaniem i całkowitym brakiem lęku czy podejrzliwości. To jest Ten, który cię kocha najbardziej i który zna ciebie! Trzeba prosić o radę, o pomoc, o pokierowanie naszymi sprawami, prosić o współudział w każdej sprawie — bezpośrednio i ufnie.

Osobiście nie lubię tego sformułowania, że coś Boga obraża – bo kimże my jesteśmy, byśmy mogli czymkolwiek Boga obrazić?! Ale wiem, że jest to termin w kościele używany, więc używa go i Bartek (bo niby jakim językiem miałby mówić, jak nie tym, którego się tu nauczył). W każdym razie w tym terminie chodzi negatywną ocenę naszych zachowań i jak odrzucimy drugą część skojarzeń, tj. to, jak Bóg to przyjmuje, to termin ten okaże się nośny.


25 komentarzy:

  1. "Choć wy tego nie rozumiecie, ale obraża Boga uważanie Go za bożka małostkowego, nadawanie Mu ludzkich właściwości i cech"

    Być może zbyt mocno tkwię w starotestamentowym
    pojęciu Boga - ale nie umię wyobrazić Go sobie
    odartego z doskonałych cech osobowych przynależnych w niewielkim stopniu również nam, istotom ludzkim.
    mędrek

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie - w zdaniu obraża Boga uważanie Go za bożka małostkowego jest pewna sprzeczność, o ile w obrażaniu widzi się reakcję Boga na to, co my czynimy. Nie wiem skąd u nas wziął się ten termin, ale podejrzewam, że w języku, w którym powstał, słowa oznaczające obrazić kogoś i obrazić się, nie mają wspólnego rdzenia. U nas mają i stąd ta niezręczność.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Dla tego Władcy Nieskończoności szczęściem jest każde nasze zwrócenie się do Niego — dobrowolne, ze szczerego serca, a im prostsze, bardziej bezpośrednie, pozbawione lęku i niepewności, ufniejsze, tym radośniej przyjmowane" te słowa chciałabym dziś zadedykować s.Marcie, która na moim blogu prosi o wsparcie modlitewne więc jeśli pozwolisz to je tam zamieszczę ....?albo proponuję - wpisz je w swoim komentarzu na blogu Basi

    OdpowiedzUsuń
  4. Po przeczytaniu notki uświadomiłam sobie dwie rzeczy:
    - wciąż idziemy przez życie z nieprawidłowym obrazem Boga
    - stosownie do tego obrazu nieprawidłowo się zachowujemy względem Boga i bliźniego.
    I ten fakt jest właściwie ogólnie znany. Pozostaje tylko cierpliwie te dwie rzeczy usuwać

    OdpowiedzUsuń
  5. Osobiście też nie lubię tego sformułowania, że coś Boga "obraża"... Ale myślę, ze w całości z tymi wszystkimi słowami to współgra i mówi nam o czymś naprawdę ważnym.

    OdpowiedzUsuń
  6. (KSIĘGA EZECHIELA rdz 20)
    "27 Dlatego mów, synu człowieczy, do pokoleń izraelskich! Powiedz im: Tak mówi Pan Bóg: Jeszcze i tym obrazili Mnie przodkowie wasi, że złamali wierność względem Mnie. 28 Gdy wprowadziłem ich do tego kraju, który im uroczyście poprzysiągłem dać, to gdy zobaczyli jakiekolwiek wzniesienie i jakiekolwiek rozłożyste drzewo, składali tam swoje ofiary oraz wystawiali swoje gorszące dary; tam składali swoje miłe wonności i wylewali tam swoje ofiary płynne."
    Może jednak jesteśmy w stanie obrazić Pana Boga i to nie tylko własnymi, błędnymi osądami
    o nim, ale również uczynkami ?
    mędrek

    OdpowiedzUsuń
  7. Mędrku, przykładowo w Biblii Gdańskiej ten sam fragment brzmi następująco:
    Ez 20:27 Bg "Prztoż mów do domu Izraelskigo, synu człowieczy! a powiedz im: Tak mówi panujący Pan: Jeszcze i w tem lżyli mię ojcowie wasi, dopuszczając się przeciwko mnie przestępstwa,"
    Przy tym tłumaczeniu jednoznacznie cały opis sytuacji dotyczy człowieka, a nie Boga. Jak wiadomo jestem prostym programistą, więc nie mam odpowiedniej wiedzy, ale intuicja mi mówi, że akurat w tym fragmencie jest to lepsze tłumaczenie. P\Tak, jak już mówiłem wcześniej, podejrzewam, że w języku oryginału, są dwa odrębne słowa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Agnieszko, oczywiście jest tak, że gdy zapomnimy o wszelkich konotacjach związanych z obrażaniem się, to odczytamy ten tekst właściwie. A więc np. modlitwa sztywna, ceremonialna, nieufna obraża Go, znaczy dokładnie to samo, co modlitwa sztywna, ceremonialna, nieufna jest Jego lżeniem

    OdpowiedzUsuń
  9. Moherku, masz rację - pozostaje tylko cierpliwie te dwie rzeczy usuwać

    OdpowiedzUsuń
  10. Basiu, zawsze możesz brać pełnymi garściami wszystko, co u mnie znajdziesz.

    OdpowiedzUsuń
  11. Lżyć oraz obrażać są synonimami.
    Ale ja chciałem głównie podkreślić myśl, że to my, istoty ludzkie, możemy obrażać Pana Boga świadomie, aktem wolnej woli. I niestety, nader
    często tak się dzieje.
    Inną sprawą jest to, czy Bóg się obraża ?
    Sądzę, że nie.
    mędrek

    OdpowiedzUsuń
  12. Mędrku, masz rację - to są synonimy. Problem, który jednak występuje przy używaniu słowa obrażać polega na tym, że gdy kogoś obrażam, liczę na to, że tę osobę uda mi się obrazić; lżenie nie ma takich konotacji.

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam pytanko; Czym sie obrazać?dlaczego mamy sie obrazac i za co hmm ? Pozdrawiam bliznich

    OdpowiedzUsuń
  14. Mnie się wydaje, że obrażanie się, to cecha ludzka. Obrażamy się wtedy, gdy nie potrafimy w sposób dojrzały poradzić się sobie z jakąś sytuacją.

    OdpowiedzUsuń
  15. A mnie spodobało się to motto;
    Bóg nie szuka grzechów; ON pragnie naszej miłości;
    chyba jest w tym zawarta istota rzeczy - Bóg zna nasze słabości, a oczekuje od nas miłości

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja myślę sobie tak: problem obrażania się na Pana Boga jest bardzo realny i może dotyczyć tylko ludzi w niego wierzących, przy czym musimy mieć świadomość, że wiara w Boga może być bardziej lub mniej dojrzała. Ale chciałbym zwrócić uwagę na jeden aspekt wiary. Można mieć wyobrażenie Boga nieskończenie miłosiernego ( nazwałbym je nowotestamentowe ) , z drugiej strony Boga sprawiedliwego, wynagradzającego za dobro a karzącego za zło ( myślenie starotestamentowe – takie bardziej na sposób ludzki ). Mając to drugie wyobrażenie łatwo przejść od uczucia miłości, uwielbienia i posłuszeństwa względem Boga do uczucia zawodu, niechęci aż w końcu nienawiści. Już samo powiedzenie Bogu, że jest niesprawiedliwy jest aktem jego obrazy, a można pójść dalej i obrzucić Go inwektywami za nieszczęścia, które nas spotykają.
    Inna rzecz, że Bóg nigdy nie czuje się obrażony. Czy matka trzylatka, któremu zabrała nóż bo chciał się nim bawić i która usłyszy od niego sepleniące „nie kocham cię” może czuć się obrażona ? I w tym sensie zgadzam się z Leszkiem, że obraza jako cecha ludzka, może być wykorzystywana w relacjach człowiek – Bóg, ale nigdy na odwrót.
    mędrek

    OdpowiedzUsuń
  17. Poczytałam Mędrka i Leszka. Panowie -tak namieszaliście w głowie Moherkowi (i chyba Bliznich przy okazji:)
    Bo jak mam rozumieć to co teraz myślę, że jest prawdziwe:jeśli obrażam Boga (lżę Go)to zadaję rany Jego Miłości ku mnie.
    Wniosek:jednak Go obrażam.
    No i jak -obrażam?

    OdpowiedzUsuń
  18. Spróbuję uporządkować. Mimo, iż nie lubię określenia, że nasze grzechy obrażają Pana Boga, zdecydowałem się na umieszczenie tego cytatu, bo uważałem go za ważny. Zwróciłem jedynie uwagę na to, że w języku polskim termin ten ma pewne konotacje, o których koniecznie trzeba zapomnieć, gdy odnosimy go do Boga.
    Wyszło na to, że zamiast rozjaśnić, namąciłem:(

    OdpowiedzUsuń
  19. Czuję się winny tego zamieszania i być może moje posty mogą się wydawać co nieco prowokacyjne. Ale naprawdę nie mam takich intencji. Na Twój blog Leszku dotarłem poprzez stronę ANNAPISZE. Mam pewne wątpliwości dotyczące jej tekstów. Zbyt dosłownie obrazuje postacie będące już po tamtej stronie.
    Tak naprawdę to interesuje mnie takie pytanie;
    czy gdyby matka Anny spotkał dwóch zmarłych mężów to jak by to opisała córce ?
    Sam owdowiałem jakiś czas temu i nurtuje mnie pytanie czy widziałbym obydwie swoje żony na tamtym świecie ? Nie umiem sobie tego poukładać.
    mędrek

    OdpowiedzUsuń
  20. Mt 22.29 Jezus im odpowiedział: «Jesteście w błędzie, nie znając Pisma ani mocy Bożej. 30 Przy zmartwychwstaniu bowiem nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, lecz będą jak aniołowie Boży w niebie.
    To powiedział Jezus o czasach, które dopiero nadejdą, gdy znowu będziemy w ciele. Dziś, gdy po tamtej stronie życia jesteśmy bez ciała, tym bardziej należy odrzucić nasze dzisiejsze wyobrażenia o małżeństwie. Miłość w małżeństwie jest na wyłączność, bo jest to konsekwencją tego, iż przeżywamy ją jako miłość erotyczną. To Eros wymusza na tej miłości wyłączność. Miłość po tamtej stronie życia choć jest jednością, to jednak nie stawia tego wymogu wyłączności. Wniosek logiczny, ale mimo wszystko szokujący - nie potrafimy sobie wyobrazić jedności z wieloma osobami naraz. Proszę jednak pamiętać, że po pierwsze póki co nam taka jedność jest jeszcze nieznana - tu na ziemi pragniemy takiej jedności, ale jej wcale nie osiągamy. A zatem mówimy o czymś, czego jeszcze wcale nie znamy - poznamy dopiero TAM. Po drugie pamiętajmy, że tę prawdziwą jedność wszyscy osiągniemy dopiero w Bogu. Może więc to jest tak, że na tyle będziemy jedno z drugim człowiekiem, na ile będziemy jedno z Bogiem? Jeśli ta moja intuicja jest trafna, to proszę zauważyć, że ta jedność nie jest jednością na wyłączność.
    A zatem będziesz jedno w takim samym stopniu z pierwszą, co i z drugą żoną. Mało - można przypuszczać, że one również będą jedno.
    Po tych poważnych rozważaniach pora zakończyć anegdotą - ależ los sobie zgotowałeś! Skoro one dwie będą jedno, a Ty będziesz jeden, to nie masz żadnych szans:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Czytam wyzej na komentarze i myslę o obrazanie na Pana Boga,pózniej mnie sie przypomniałam jak ja byłam u spowiedzi albo wy byliscie u spowiedzi,ze tego słowa ;ja byłam/lem u spowiedzi... OBRAZYLAM/LEM Pana Boga nastepuje grzechami... Pozdrawiam bliznich

    OdpowiedzUsuń
  22. Reniu, właśnie ta formułka mnie najbardziej drażni, bo ona sugeruje, że Bóg się obraził; tymczasem On się zasmucił, Jemu było przykro, ale w żadnym wypadku się nie obraził.

    OdpowiedzUsuń
  23. Oczywiście w tym Ależ chłopie zgotowałeś sobie los.. był tylko żart. Będąc po tamtej stronie życia nie jesteśmy w stanie czynić zła; bezbłędnie rozpoznajemy dobro (z czym mamy problemy tu na ziemi) i zawsze je wybieramy. A więc nawet jeśli rzeczywiście będzie coś, w czym one obie będą występować we wspólnym froncie, to nie będzie to po to, by Cię zniszczyć, lecz po to, by Tobie pomóc. To jedno w Bogu jest tego gwarantem.

    OdpowiedzUsuń
  24. Leszku -nie namąciłeś:) To mnie lekko zaćmiło rozum -ale po dłuższym zastanowieniu się już zgadzam się z Tobą i Mędrkiem.
    Dzięki za odpowiedź:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Leszku! Wiem że,Bog rozumie,ze jestesmy nie doskonali,jesteśmy za slabe wiary... Pozdrawiam bliznich

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.