5 III
1972 r. Mówi ojciec Ludwik.
— Chcę z tobą porozmawiać o Zmartwychwstaniu Pana naszego Jezusa
Chrystusa, bo chcę ci pomóc. Trudno ci zrozumieć sam fakt z-martwych-powstania,
a przecież wydarzył się on tylko jeden raz w historii ludzkości. Chrystus
wskrzeszał (ludzi), wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny też jest Jego
działaniem, ale tylko On jeden sam wstał z martwych, ponieważ tylko On był (i
jest) Bogiem-człowiekiem; Twórcą, a nie stworzeniem podlegającym prawom
materii; Prawodawcą, a nie przedmiotem działania prawa.
Tak jak życiem udowodnił, że Bóg nas kocha bezgranicznie, tak
śmiercią, a potem pokonaniem jej dowiódł, że jest Bogiem sam: prawdziwym Synem,
a nie współwładcą swojej części królestwa; Tym, któremu ziemia i niebo służą;
który mógł wszystko uczynić lub nie uczynić nic dla człowieka, a wybrał
współuczestnictwo w losie człowieczym i wypełnił je aż do dna, aby przekonać
nas o swej miłości.
Zmartwychwstanie jest działaniem Boga, nie człowieka. Chrystus
przemieniony, to już Bóg: zachowujący ciało ludzkie, przemienione, przenikające
przez zamknięte drzwi, a więc zupełnie odmienne od naszego, nie podlegające
prawom materii, a przecież zachowujące ślady męki; Bóg-Człowiek nadal jest
nieskończenie kochający, cierpliwy, wyrozumiale pozwalający na badanie swoich
ran, jedzący i pijący wraz z ludźmi, ale już zwycięski, nie podległy śmierci,
cierpieniu i wszelkiej nędzy człowieczej.
Czytając to przypomniała mi się rozmowa dzieci w autobusie szkolnym. Rozmowa miała podłoże teologiczne i trzy letnia Agatka podsumowała to tak: a ja wiem jak to było, bo Pan Jezus już Zmartwychwstał i jest w Niebie a na nazwisko ma Chrystus. ;)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń