piątek, 20 lutego 2009

Golgota

Dalsza część wypowiedzi Bartka:

— Posłuchaj. Nie ma i nie było nigdy nic straszliwszego i nic wspanialszego. Jeżeli jesteś wtedy tam, to uczestniczysz, a nie „oglądasz". I zapominasz o sobie. A jednocześnie dziękujesz za każdy ból w życiu, za każde przeklinane kiedyś cierpienie, które daje ci jakieś prawo do współudziału. Rozumiesz, że On dał ci je po to, abyś była bogata, abyś miała swój malutki udzialik w wybawianiu ludzkości, w wykupie samego siebie. Że dał ci je z miłości, szanując cię, dbając o twój honor, o twoją godność człowieka. Że tak wysoko cię cenił, że pragnął dać ci braterstwo z sobą samym, synostwo Boże — nie darowane, a podzielone z Nim samym, podzielone poprzez udział w Jego cierpieniu.
Czy ty rozumiesz mnie? Mówię ci to, bo nie rozumiałaś, co właściwie zaszło w Wielki Piątek, kiedy twoja Mamusia powiedziała ci, że już jestem z nimi.
Przejrzałem! Byłem i przedtem, ale ślepy, z bielmem na oczach, a od tego momentu zacząłem żyć! Być sobą, rozumieć kim jestem, rozumieć sens cierpienia, które mnie w życiu spotykało...
Proszę cię, uwierz mi. Mówię ci to, abyś wiedziała, jaki jest sens i wartość cierpienia. Tragedią jest dla człowieka życie łatwe i wygodne, a największą łaską możność walki, wyboru, pokonywania przeszkód, przyjęcia cierpienia, pomimo że nasza ziemska skorupa boi się go. Bo boi się unicestwienia, zagrożenia swojego bytu; i ją musimy pokonać, okiełznać i „wytresować". To poprzez nią mogą nami rządzić siły zła i nienawiści.

Myślę, ze jaśniejszej wykładni, czemu służy nasze cierpienie, nie znajdziemy. Zwracam tez uwagę na stwierdzenie, że to poprzez nasze lęki szatan ma do nas dostęp.

10 komentarzy:

  1. Leszku - nie umiem dziękować za każdy ból, za każde cierpienie i upokorzenie. Nie umiem, potrafię się tylko zdobyć na zawierzenie -
    niech się stanie wola Twoja a nie moja Panie !
    Jak strasznie ciągnie się czas w cierpieniu, wtedy chwila wydaje się wiecznością, a czasem nawet chciałoby się tą wieczność przybliżyć byle nie czuć bólu; Ból fizyczny i psychiczny czyli tzw. życiowy krzyż może człowieka przygnieść i wcisnąć do ziemi . Może zależy to od odporności psychicznej, dlatego czasami i mały krzyż może tego ddokonać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie ból psychiczny jest okrutniejszy od fizycznego, bo nie ma na niego lekarstwa, nie ma tabletek uśmierzających ten ból. A jeszcze bardziej boli, gdy zadaje je osoba, którą bardzo się kocha, dla której poświęca się swoje życie. Piszesz Leszku największą łaską jest możność walki, wyboru, pokonywania przeszkód, tylko, co zrobić, jeżeli nie mam tych możliwości, nie mam wpływu na nic. Jak ja mogę walczyć, jeżeli nie wiem, z kim? Co mam wybierać - ciągłe upokorzenie czy zostawić sprawy swojemu losowi? A tej przeszkody, jaką jest upór córki nie pokonam. Czy ja potrafię dziękować za ból i cierpienie? Nie wiem, poleciłam wszystko naszemu Zbawcy, choć często płyną łzy, ale ufam Bogu, że kiedyś i mój krzyż lżejszy będzie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Prowadź mnie Boże
    Prowadź mnie Boże po Twoich ścieżkach!
    Ty mnie przenikasz i znasz doskonale.
    Stworzyłeś do szczęścia, pomóż je odnaleźć.
    Ukaż mi drogę mojego życia.

    Spraw, bym wybrała, coś dla mnie zamierzył.
    A będę ci służyła i będę posłuszna.
    Ufam Ci bez granic, bo Ty mnie kochasz.
    Wielbię Cię, bo chcesz mojego dobra.

    OdpowiedzUsuń
  4. Umarłeś mój Jezu
    Umarłeś, bo tęskniłam za miłością
    Umarłeś…i ja tam byłam
    Wbijam gwoździe w Twoje ręce
    A Ty patrzyłeś na mnie z miłością
    I polecałeś mnie Twojej Matce

    Zanim znów się zagubię
    Proszę podaj mi rękę
    Chwyć mnie mocno, nie puszczaj
    Nie pozwól mi odejść od Ciebie

    Wierzę, że Twój dotyk sprawi
    Że pójdę pewnie za Tobą, bez lęku
    Nie opuszczaj mnie Panie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam dziewczyny co napisałyście. Też myślę tak jak Basia: nie jestem zachwycona gdy spotyka mnie cierpienie.Modlę się by odeszło. Ale dodaję również: niech się dzieje wola Twoja Panie.
    A w notce rzuciło mi się w oczy, że musimy naszą ziemską skorupę "wytresować"...

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo cenny cytat. Wiele rozjasnia. skomietuje, jak przeczytam uwazniej.
    Nela

    OdpowiedzUsuń
  7. Do Teresy > staram się zrozumieć Twój ból chociaż nie znam tej historii. Mogę jedynie skierować Twe myśli na ten tor;czy znasz życiorys świętej Moniki i jej syna św. Augustyna ? może to nieco złagodzi Twoje cierpienie, jak poprosisz ją o pomoc. Ona jak mało kto rozumie ból matki; pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Dalsze pisanie o sensie i wartości cierpienia jest już bezzasadne. Wszystko jasne. Niech powyższe słowa umocnią wszystkich nas, a zwłaszcza tych, którzy muszą sobie radzić w najtrudniejszych sytuacjach swojego życia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pozdrawiam , Leszku piszesz ,że nikt nie pisze a tu proszę 8 wpisów. Wytłumaczenie dokładne i ładne ale niestety gdy cierpimy tak trudno przyjąć do wiadomości ,ze to dla naszego dobra
    www.angelnadziei.bloog.pl Teri

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję za wszystkie głosy. Zwracam uwagę, że Bartek do tych poglądów, które tu prezentował, dojrzał dopiero po tamtej stronie życia, uczestnicząc w liturgii wielkopiątkowej. A więc spokojnie - mamy czas, by dojrzeć do tego spojrzenia. No, ale warto przyzwyczajać się do tej myśli.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.