— Chciałbym ci powiedzieć, że nie stałem się nagle „pobożny". Tu trudno mówić o dewocji. Tu zna się całą wielkość miłości Boga do nas i samemu jest się jej „chodzącym dowodem". Każde zbliżenie do Niego jest szczęściem. On je nam daje — jest nim. Dlatego tak ci jesteśmy wdzięczni za zapraszanie nas do współuczestniczenia w twoich spotkaniach z Jezusem Chrystusem, Panem naszym (chodzi o Komunię św.).
I ty kiedyś zrozumiesz znaczenie Komunii i Mszy świętej, ale wierz mi — to jest spotkanie z Nim, z miłością, szczęściem, łaską. Wiesz, nie chciałbym ci zrobić przykrości, ale ty nie wykorzystujesz tych Spotkań. Wtedy można prosić o wszystko, wypraszać, przedstawiać, interweniować, bronić... On tego pragnie. On czeka na takie prośby.
Czy pozwolisz, że i my będziemy wtedy prosili — tyle mamy próśb — w twoim imieniu, dobrze?
— Tak, ale przypominajcie mi o potrzebach ludzkich.
— Dobrze, będziemy i to robić. Wspólnie, razem, ty w naszym, a my w twoim imieniu.
— Czy tak można?
— Wszystko można, co płynie z miłości braterskiej. Tak nawet trzeba.
Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości dotyczące świętych obcowania, to ten fragment nie pozostawia najmniejszych wątpliwości (ach, jaka szkoda, że tego świadectwa nie czyta już jo-ann). Łatwiej mi zrozumieć Lutra, który odrzucił kult świętych, niż współczesnych protestantów, którzy wolą być głusi, byle tylko nie rewidować tego, co Luter głosił (nam zarzucają, że opieramy się nie tylko na Piśmie Świętym, ale także na Tradycji; sami zaś do tez Lutra podchodzą, jak do prawdy objawionej, a nie jak do tez ukształtowanych historycznie). Przecież to takie oczywiste, że skoro nasze życie się nie kończy na naszej śmierci, to troszczymy się wzajemnie o siebie tak, jak to było za życia. Skoro ktoś modlił się za życia w czyjeś intencji, to nielogiczne by było, gdyby nagle przestał się modlić tylko dlatego, że sam przeszedł na tamtą stronę życia. I druga strona tego medalu (choć już nie aż tak dla wszystkich oczywista) - skoro za życia modlimy się w czyjeś intencji, to niby dlaczego mielibyśmy przestać po jego śmierci - przecież wierzymy, że on nadal żyje, choć już po tamtej stronie. Osoby, które podważają taką potrzebę, mówią, że to po prostu jest już niepotrzebne; ale tym samym twierdzą, że człowiek po śmierci, przez sam fakt przejścia na tamtą stronę życia, staje się doskonały. A to oczywiście byłoby co najmniej dziwne.
I ty kiedyś zrozumiesz znaczenie Komunii i Mszy świętej, ale wierz mi — to jest spotkanie z Nim, z miłością, szczęściem, łaską. Wiesz, nie chciałbym ci zrobić przykrości, ale ty nie wykorzystujesz tych Spotkań. Wtedy można prosić o wszystko, wypraszać, przedstawiać, interweniować, bronić... On tego pragnie. On czeka na takie prośby.
Czy pozwolisz, że i my będziemy wtedy prosili — tyle mamy próśb — w twoim imieniu, dobrze?
— Tak, ale przypominajcie mi o potrzebach ludzkich.
— Dobrze, będziemy i to robić. Wspólnie, razem, ty w naszym, a my w twoim imieniu.
— Czy tak można?
— Wszystko można, co płynie z miłości braterskiej. Tak nawet trzeba.
Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości dotyczące świętych obcowania, to ten fragment nie pozostawia najmniejszych wątpliwości (ach, jaka szkoda, że tego świadectwa nie czyta już jo-ann). Łatwiej mi zrozumieć Lutra, który odrzucił kult świętych, niż współczesnych protestantów, którzy wolą być głusi, byle tylko nie rewidować tego, co Luter głosił (nam zarzucają, że opieramy się nie tylko na Piśmie Świętym, ale także na Tradycji; sami zaś do tez Lutra podchodzą, jak do prawdy objawionej, a nie jak do tez ukształtowanych historycznie). Przecież to takie oczywiste, że skoro nasze życie się nie kończy na naszej śmierci, to troszczymy się wzajemnie o siebie tak, jak to było za życia. Skoro ktoś modlił się za życia w czyjeś intencji, to nielogiczne by było, gdyby nagle przestał się modlić tylko dlatego, że sam przeszedł na tamtą stronę życia. I druga strona tego medalu (choć już nie aż tak dla wszystkich oczywista) - skoro za życia modlimy się w czyjeś intencji, to niby dlaczego mielibyśmy przestać po jego śmierci - przecież wierzymy, że on nadal żyje, choć już po tamtej stronie. Osoby, które podważają taką potrzebę, mówią, że to po prostu jest już niepotrzebne; ale tym samym twierdzą, że człowiek po śmierci, przez sam fakt przejścia na tamtą stronę życia, staje się doskonały. A to oczywiście byłoby co najmniej dziwne.
Modlę się za zmarłych, im też jest modlitwa nasza potrzebna. Wiem to z własnego doświadczenia, że gdy człowiek umiera a za niego nie ma kto się modlić, to taka opuszczona dusza szuka kogoś obcego, kto za nią będzie się modlić. Takie dusze, za które my się modlimy nigdy nie zostawiają nas w potrzebie, zawsze przychodzą nam z pomocą, wyjednują nam potrzebne łaski u Pana.
OdpowiedzUsuńWidziałam
Widziałam Drzwi Twoje Panie, ale nie weszłam.
Myślałam, że nic dla mnie nie masz i nie dasz.
Bałam się marzeń i złudzeń.
Pozostałam na zewnątrz.
Widziałam Drzwi Twoje Panie i weszłam.
Ty czekałeś na mnie, poprowadziłeś ku światłu.
Posadziłeś przy swoim stole, dałeś chleba i wina.
I jasny dzień rozświetlił moją samotność
Naucz mnie modlić się
Boże, Ty czekasz na mnie,
Nasłuchujesz moich kroków
Czekasz na me zawołanie
Nigdy się nie śpieszysz
Nie jesteś mną zmęczony
Boże, Ty czekasz w ukryciu
Jesteś zawsze dla mnie
Naucz mnie rozmawiać z Tobą
Obroń mnie przed pustymi słowami
Naucz mnie modlić się do Ciebie
Jak zwykle piękna jest Twoja modlitwa - piszesz Naucz mnie modlić się Boże, ale to my możemy podziwiać, jak pięknie się modlisz.
OdpowiedzUsuńAle zwrócę uwagę na Twoje słowa z początku Wiem to z własnego doświadczenia, że gdy człowiek umiera a za niego nie ma kto się modlić, to taka opuszczona dusza szuka kogoś obcego, kto za nią będzie się modlić. Takie dusze, za które my się modlimy nigdy nie zostawiają nas w potrzebie, zawsze przychodzą nam z pomocą, wyjednują nam potrzebne łaski u Pana.
Dlaczego tak napisałam? Mieliśmy znajomego, nie bardzo mu się to życie układało, z różnych powodów, ale nie oceniam nikogo. Pewnego popołudnia do mojego okna zaczął dobijać się wróbel, siadał prawie na szybie i tak prosił, tak kiwał łebkiem, tak chciał wejść, nie wiedziałam, co o tym myśleć. Przypomniały mi się słowa mojej Mamy, że to czyjaś dusza prosi o modlitwę, więc zaczęłam odmawiać Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Wróbel odleciał dopiero wtedy, gdy skończyłam się modlić. Wieczorem dowiedzieliśmy się, że trzy godziny przed tym „wróblem” ten nasz znajomy zmarł, a rodzina zaczęła „wojnę o majątek”. Takich przypadków w swoim życiu miałam więcej, może dlatego, że modlę się za zmarłych i za dusze w czyśćcu cierpiące.
OdpowiedzUsuńPrzemęczenie.
Modlić się do Ciebie, Panie... Nie…
Dziś wieczór tak będzie lepiej.
Chciałabym tylko spać pod Twoim wejrzeniem
Spróbować już nie myśleć, nie ruszać się.
Moje troski są za ciężkie, bym mogła je nieść.
Naucz mnie pozostawiać rzeczy niedokończone,
Nie załatwiać przed zaśnięciem wszystkich spraw.
Godzić się z tym, że jestem zmęczona.
Że mój organizm wymaga snu.
Kończyć dzień, bo nie będę umiała umrzeć.
Pogodzić się z tym, że... nie jestem Tobą...
Panie, naucz mnie odpoczywać
Tereniu! To dla mnie pewnie napisałaś. Bo najbardziej ze wszystkiego nie umiem odpoczywać:)
OdpowiedzUsuńTen pierwszy wiersz "Widziałam" bardzo mi się podoba bo jest taki prawdziwy.
OdpowiedzUsuńTo jest prawda o rozdźwięku między tym co wie umysł a tym co robi człowiek
Kim jestem?
OdpowiedzUsuńKim jestem?
Mieszka we mnie dwie różne osoby.
Jedna, która wszystko doskonale czyni
i ją prezentuję światu i ludziom.
I druga, której się wstydzę i ją ukrywam
Istnieje we mnie dysonans i niespójność
Chcę być dobra, ale mi to nie wychodzi
A dokonuję czynów, których nie rozumiem.
Jestem człowiekiem a nie Bogiem ani aniołem,
Jestem pielgrzymem na drodze swojego życia.
Własne słabości niech mnie czynią
Wyrozumiałą i łagodną do innych.
Nie chcę być bezkrytyczna wobec siebie,
bo będę twarda i niezdolna wczuć się w innych.
Nie będę umiała nikogo pocieszyć,
Dodać odwagi i wybaczyć.
Szczęście i przyjaźń tkwią tam,
gdzie ludzie są wrażliwi,
łagodni i delikatni w słowach,
i wzajemnych kontaktach.
Taką chcę być, pomóż mi Boże.