27 VIII 1968 r.
— Nikt z nas „w życiu" nie otrzymał tyle dobroci, ile jej potrzebował, aby się w pełni rozwinąć — z winy innych ludzi. Teraz ty i inni musicie stale pamiętać o tym, żeby te braki zmniejszać, a nie powiększać. A my, jak sama widzisz, staramy się „odrobić" nasze zaniedbania. Teraz, kiedy już mamy „z głowy" te wszystkie błahe sprawy, które wam zajmują z konieczności lwią część czasu, możemy poświęcić całą uwagę sprawom poważnym, takim jak pomoc wam. (...)
Nie wyobrażasz sobie, jak wygląda ziemia od nas. Żyjecie po prostu w zatrutej atmosferze. Cierpicie i dusicie się nie wiedząc o tym, ale ona osłabia, paraliżuje; u ciebie wywołuje to, co ty nazywasz ciągłym zmęczeniem. W takich warunkach każde dobre słowo, każdy uśmiech, chęć pomocy, najmniejszy wysiłek celem przełamania tej niechęci, wrogości wzajemnej, pogardy i chamstwa ogólnie mówiąc — już jest zwycięstwem. Możesz mi wierzyć, że to się liczy. (...)
Chcę ci wykazać, że teraz jestem inny. Jestem sobą prawdziwym, takim, jakim mogłem być i „w życiu", gdyby inaczej się ułożyły warunki. Ale teraz, kiedy mam pełnię swobody, kiedy wiem, kim jestem, do czego dążę i jak mam najprędzej i najdoskonalej przysposabiać się do tego zadania — robię to.
12 IX 1968 r.
— Nawet nie wiesz, jak tu się odczuwa cudzy zawód czy ból: jak swój własny, tylko o wiele silniej niż na ziemi.
Właśnie w tej notce mamy to zdanie, o którym wspomniałem w poprzednim komentarzu do wypowiedzi Bartka (jak kto nie czytał, zachęcam).
Zwracam także uwagę na to, jak wielkie zrozumienie własnego życia przemawia przez Bartka w tym zdaniu "Chcę ci wykazać, że teraz jestem inny. Jestem sobą prawdziwym, takim, jakim mogłem być i „w życiu", gdyby inaczej się ułożyły warunki"
— Nikt z nas „w życiu" nie otrzymał tyle dobroci, ile jej potrzebował, aby się w pełni rozwinąć — z winy innych ludzi. Teraz ty i inni musicie stale pamiętać o tym, żeby te braki zmniejszać, a nie powiększać. A my, jak sama widzisz, staramy się „odrobić" nasze zaniedbania. Teraz, kiedy już mamy „z głowy" te wszystkie błahe sprawy, które wam zajmują z konieczności lwią część czasu, możemy poświęcić całą uwagę sprawom poważnym, takim jak pomoc wam. (...)
Nie wyobrażasz sobie, jak wygląda ziemia od nas. Żyjecie po prostu w zatrutej atmosferze. Cierpicie i dusicie się nie wiedząc o tym, ale ona osłabia, paraliżuje; u ciebie wywołuje to, co ty nazywasz ciągłym zmęczeniem. W takich warunkach każde dobre słowo, każdy uśmiech, chęć pomocy, najmniejszy wysiłek celem przełamania tej niechęci, wrogości wzajemnej, pogardy i chamstwa ogólnie mówiąc — już jest zwycięstwem. Możesz mi wierzyć, że to się liczy. (...)
Chcę ci wykazać, że teraz jestem inny. Jestem sobą prawdziwym, takim, jakim mogłem być i „w życiu", gdyby inaczej się ułożyły warunki. Ale teraz, kiedy mam pełnię swobody, kiedy wiem, kim jestem, do czego dążę i jak mam najprędzej i najdoskonalej przysposabiać się do tego zadania — robię to.
12 IX 1968 r.
— Nawet nie wiesz, jak tu się odczuwa cudzy zawód czy ból: jak swój własny, tylko o wiele silniej niż na ziemi.
Właśnie w tej notce mamy to zdanie, o którym wspomniałem w poprzednim komentarzu do wypowiedzi Bartka (jak kto nie czytał, zachęcam).
Zwracam także uwagę na to, jak wielkie zrozumienie własnego życia przemawia przez Bartka w tym zdaniu "Chcę ci wykazać, że teraz jestem inny. Jestem sobą prawdziwym, takim, jakim mogłem być i „w życiu", gdyby inaczej się ułożyły warunki"
Jezu ja cierpię
OdpowiedzUsuńPanie to Ty mi go postawiłeś na mojej drodze. Dlaczego właśnie on?
A ja cierpię, bo nie wiem, co robić, nie potrafię nazwać swych uczuć.
Moje serce rozdzierają przedziwne, nienazwane uczucia.
Przyprawiają mnie o łzy, łzy tęsknoty, które wychodzą z mej duszy.
Pragnę być przy nim, pomagać, służyć mu, czuć jego bliskość.
Pragnę by się uśmiechnął, ale jego oczy przepełnione są smutkiem,
Smutkiem, który wychodzi z głębi jego duszy z mojego powodu.
Proszę Cię Panie o pomoc, chcę Cię słuchać mój Zbawco.
Chcę iść Twoją ścieżką, chcę pełnić Twą wolę, ale nie potrafię.
Jezu ja cierpię, bo nie wiem, jaka Twoja wola i co robić mam...
Zwróciłam uwagę na te słowa ; "Nikt z nas „w życiu" nie otrzymał tyle dobroci, ile jej potrzebował, aby się w pełni rozwinąć — z winy innych ludzi.' Tak to prawda. Jeśli nie nauczymy się kochać od dziecka to potem trudno to osiągnąć, bo czym skorupka za młodu nasiąknie .......a potem na każdym kroku stykamy się albo z egoizmem, albo z niezrozumieniem, albo z nienawiścią, albo ze złośliwością itp. Ludzie ludziom stwarzają takie warunki;
OdpowiedzUsuń...Cisza w sercu. Jakże ją łatwo
spłoszyć lub zatruć.
Weź tę chwilę w dłonie, jak światło,
osłoń od wiatru." W. Broniewski