poniedziałek, 15 grudnia 2008

O śmierci

Tym razem swój komentarz ograniczę do minimum - słowa, które za chwilę przeczytacie, powiedziała mama Anny. Mówiła o śmierci Bartka:

Odpowiedź Boga jest zawsze ratunkiem, miłością, przebaczeniem. Wtedy wiedzieliśmy wszyscy, że Bartek idzie do nas, „przechodzi granicę". Ci, którzy go kochali, otoczyli go kołem miłości. W chwili jego śmierci żadne zło nie ośmieliło się napastować go, bo Pan był obecny! Umierał w atmosferze miłości. Wzruszenie, radość nie do uwierzenia dla niego, spotkanie z Panem naszym — wprost! Czułość, łagodność, współczucie, zrozumienie i wybaczenie wszystkiego. Ta niesłychana delikatność, z jaką Jezus przystępuje do swoich okupionych męką „zdobyczy". Czy ty rozumiesz chwilę, w której człowiek upokorzony do dna, samotny i pogrążony w nieszczęściu, w cierpieniu nagle widzi, że jest kochany bezgranicznie, oczekiwany, przygarnięty, na całą wieczność już bezpieczny, że wkracza w ojczyznę miłości witany otwartymi ramionami przez jej Władcę, że był przez Niego umiłowany, upragniony, zawsze kochany, zawsze strzeżony, zawsze wspomagany i ratowany, dla Niego bezcenny, a teraz pocieszany i wynagradzany, i to za co...? To wszystko, cośmy przeszli, staje się niczym wobec ogromu szczęścia, świadomości siły Jego miłości do nas, zrozumienia, czym jest On, Bóg, Miłość sama!

Słowa te dedykuję zarówno tym, którzy są upokorzeni do dna, samotni, pogrążenie w nieszczęściu, jak i tym, którzy się lękają o swoich bliskich - mężów, żony, dzieci... Pan Bóg przygarnie wszystkich i otoczy ich miłością taką, jakiej tu na ziemi nie potrafimy sobie wyobrazić. Wystarczy tylko, że będzie się tliło pragnienie miłości. Nic więcej. To już wystarczy.



5 komentarzy:

  1. Każdy z nas na swój sposób pragnie być kochany. Każdy boi się samotności i cierpienia. A mimo to jedno i drugie dotyka nas wszystkich. Nie pamiętam śmierci swej siostry, ale pamiętam śmierć brata, Taty i Mamy - bolesne to dla mnie wspomnienie i jedyną pociechą jest fakt, że spoczęli w objęciach Pana; pozdrawiam Leszka

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że zdanie "To wszystko, cośmy przeszli, staje się niczym wobec ogromu szczęścia, świadomości siły Jego miłości do nas, zrozumienia, czym jest On, Bóg, Miłość sama!" jet prawdziwą pociechą - także dla Ciebie. Dziękuję za pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. .."przechodzi granicę"....tak ładnie mama Anny nazywa przejście do nowego życia. Podkreśla nie umieranie ale jak by narodziny. Piękne to jest:)
    Moherek

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedną taka granicę juz przeszliśmy - Wierzysz w życie pozapłodowe?:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wierę Leszku, że jest taka chwila kiedy Bóg tworzy duszę i niejako trzyma ją w ręku, zachwyconą , wpatrzoną w Jego twarz, zanim połączy ją z ciałem.
    Moherek

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.