Znowu mama Anny:
Bóg wie, jakie będą drogi każdego człowieka. Ale my nie zawsze. Owszem, jeśli chodzi o bliskich nam i drogich, Bóg uchyla nam tajemnicy, a także przyjmuje nasze prośby i błagania, nasze wstawiennictwo. Znamy też Jego miłosierdzie. Ale trudno, żebym się nie niepokoiła o ciebie. Po prostu martwię się, gdy okazje marnujesz, bo wiem, ile już straciłaś, i wiem, jak się tego tutaj żałuje. To nie znaczy, że „cierpię", ale współczuję wraz z tobą; z racji naszej łączności jesteśmy tak związane, a nasza struktura tu jest tak subtelna, że w jakiś sposób czuję to co i ty, a kiedy poddajesz się złym myślom, depresji, zniechęceniu, rozpaczy, nasza łączność rwie się i zanika. Wtedy nie mogę ci już tak pomagać, a to jest duży „ból", wierz mi.
Trudno to wytłumaczyć, ale kiedy jest mowa o tym, że Jezus „cierpi" z powodu obojętności dusz, to jest to prawda, bo chociaż „Bóg cierpieć nie może", ale zostaje ograniczony w swojej chęci dawania, pomocy — chociaż to On sam dał ludziom możność odrzucenia lub przyjęcia Jego pomocy.
Jakie są najważniejsze elementy tej wypowiedzi?
Nade wszystko cały ten początek, który nie wymaga żadnego komentarza:
Bóg wie, jakie będą drogi każdego człowieka. Ale my nie zawsze. Owszem, jeśli chodzi o bliskich nam i drogich, Bóg uchyla nam tajemnicy, a także przyjmuje nasze prośby i błagania, nasze wstawiennictwo. Znamy też Jego miłosierdzie.
A dalej mowa jest o współ-czuciu (współodczuwaniu) - specjalnie tak to napisałem, by podkreślić źródłosłów tego wyrazu. Nasi bliscy nie tylko że się interesują nami - mama Anny pisze wręcz współczuję wraz z tobą; z racji naszej łączności jesteśmy tak związane, a nasza struktura tu jest tak subtelna, że w jakiś sposób czuję to co i ty.
Czy to nie jest niesamowite?
Ale zwróćmy uwagę, kiedy to przestaje działać - kiedy poddajesz się złym myślom, depresji, zniechęceniu, rozpaczy, nasza łączność rwie się i zanika. Wtedy nie mogę ci już tak pomagać.
Ale w tym zdaniu Wtedy nie mogę ci już tak pomagać, zawarte jest jeszcze jedno stwierdzenie: nasi bliscy nie tylko, że znają nasze myśli - oni przekazują nam również swoje.
Często w tym, co piszę, używam zwrotu, że szatan podsuwa nam swoje myśli, a my przyjmujemy je, jak swoje. Tu mamy potwierdzenie, że rzeczywiście istoty duchowe mają do nas dostęp, co jednak nie narusza naszej wolności (a przez to również odpowiedzialności) - to od nas zależy, czy my te myśli kupimy, czy nie. One nawet nie mogą podpowiadać nam swoich myśli, jeśli my ich nie wpuścimy.
Wtedy nie mogę ci już tak pomagać, a to jest duży „ból", wierz mi.
W tym zdaniu jest też jeszcze jedna myśl - osoby bliskie będące po tamtej stronie, nie przestają nas kochać. Całe są wypełnione pragnieniem naszego dobra; cierpią, gdy my nie pozwalamy im pomagać. Przecież to zdanie końcowe o Chrystusie Trudno to wytłumaczyć, ale kiedy jest mowa o tym, że Jezus „cierpi" z powodu obojętności dusz, to jest to prawda, bo chociaż „Bóg cierpieć nie może", ale zostaje ograniczony w swojej chęci dawania, pomocy w gruncie rzeczy odnosi w równym stopniu do Niego, co i do wszystkich bliskich - mama Anny przeniosła swoje doświadczenia bezsilności, ograniczenia swojej chęci dawania na Chrystusa. Ona zaczęła rozumieć Chrystusa; zaczęła rozumieć, że te słowa o cierpieniu Chrystusa to nie jest jakiś slogan, lecz rzeczywistość całkiem realnie doświadczana przez wszystkich, którzy będąc po tamtej stronie, kochają nas żyjących.
Bóg wie, jakie będą drogi każdego człowieka. Ale my nie zawsze. Owszem, jeśli chodzi o bliskich nam i drogich, Bóg uchyla nam tajemnicy, a także przyjmuje nasze prośby i błagania, nasze wstawiennictwo. Znamy też Jego miłosierdzie. Ale trudno, żebym się nie niepokoiła o ciebie. Po prostu martwię się, gdy okazje marnujesz, bo wiem, ile już straciłaś, i wiem, jak się tego tutaj żałuje. To nie znaczy, że „cierpię", ale współczuję wraz z tobą; z racji naszej łączności jesteśmy tak związane, a nasza struktura tu jest tak subtelna, że w jakiś sposób czuję to co i ty, a kiedy poddajesz się złym myślom, depresji, zniechęceniu, rozpaczy, nasza łączność rwie się i zanika. Wtedy nie mogę ci już tak pomagać, a to jest duży „ból", wierz mi.
Trudno to wytłumaczyć, ale kiedy jest mowa o tym, że Jezus „cierpi" z powodu obojętności dusz, to jest to prawda, bo chociaż „Bóg cierpieć nie może", ale zostaje ograniczony w swojej chęci dawania, pomocy — chociaż to On sam dał ludziom możność odrzucenia lub przyjęcia Jego pomocy.
Jakie są najważniejsze elementy tej wypowiedzi?
Nade wszystko cały ten początek, który nie wymaga żadnego komentarza:
Bóg wie, jakie będą drogi każdego człowieka. Ale my nie zawsze. Owszem, jeśli chodzi o bliskich nam i drogich, Bóg uchyla nam tajemnicy, a także przyjmuje nasze prośby i błagania, nasze wstawiennictwo. Znamy też Jego miłosierdzie.
A dalej mowa jest o współ-czuciu (współodczuwaniu) - specjalnie tak to napisałem, by podkreślić źródłosłów tego wyrazu. Nasi bliscy nie tylko że się interesują nami - mama Anny pisze wręcz współczuję wraz z tobą; z racji naszej łączności jesteśmy tak związane, a nasza struktura tu jest tak subtelna, że w jakiś sposób czuję to co i ty.
Czy to nie jest niesamowite?
Ale zwróćmy uwagę, kiedy to przestaje działać - kiedy poddajesz się złym myślom, depresji, zniechęceniu, rozpaczy, nasza łączność rwie się i zanika. Wtedy nie mogę ci już tak pomagać.
Ale w tym zdaniu Wtedy nie mogę ci już tak pomagać, zawarte jest jeszcze jedno stwierdzenie: nasi bliscy nie tylko, że znają nasze myśli - oni przekazują nam również swoje.
Często w tym, co piszę, używam zwrotu, że szatan podsuwa nam swoje myśli, a my przyjmujemy je, jak swoje. Tu mamy potwierdzenie, że rzeczywiście istoty duchowe mają do nas dostęp, co jednak nie narusza naszej wolności (a przez to również odpowiedzialności) - to od nas zależy, czy my te myśli kupimy, czy nie. One nawet nie mogą podpowiadać nam swoich myśli, jeśli my ich nie wpuścimy.
Wtedy nie mogę ci już tak pomagać, a to jest duży „ból", wierz mi.
W tym zdaniu jest też jeszcze jedna myśl - osoby bliskie będące po tamtej stronie, nie przestają nas kochać. Całe są wypełnione pragnieniem naszego dobra; cierpią, gdy my nie pozwalamy im pomagać. Przecież to zdanie końcowe o Chrystusie Trudno to wytłumaczyć, ale kiedy jest mowa o tym, że Jezus „cierpi" z powodu obojętności dusz, to jest to prawda, bo chociaż „Bóg cierpieć nie może", ale zostaje ograniczony w swojej chęci dawania, pomocy w gruncie rzeczy odnosi w równym stopniu do Niego, co i do wszystkich bliskich - mama Anny przeniosła swoje doświadczenia bezsilności, ograniczenia swojej chęci dawania na Chrystusa. Ona zaczęła rozumieć Chrystusa; zaczęła rozumieć, że te słowa o cierpieniu Chrystusa to nie jest jakiś slogan, lecz rzeczywistość całkiem realnie doświadczana przez wszystkich, którzy będąc po tamtej stronie, kochają nas żyjących.
Rozumiem tę łączność, w jakiś sposób odczuwam ją (w odniesieniu do moich zmarłych rodziców).
OdpowiedzUsuńNie chcę przez to powiedzieć, że słyszę jakieś głosy lub miewam objawienia....:)
Ale chciałabym przynajmniej tak odczuwać łączność z Bogiem jak odczuwam ją z rodzicami.
Moherek
Tak myślałam o tym co napisałeś...jeśli tak jest to im bardziej jestem złączona z Bogiem tym bardziej mogę im pomóc a także sobie..
OdpowiedzUsuńMoherek
Witaj Leszku :)... im bardziej oddajemy się ZŁEMU tym mniejsza łaska z nieba... Jedna rada- jak najmniej grzeszyć, by jak najwięcej otrzymać pomocy od tych, którzy chcą nam pomóc... nasz grzech zadaje ból nie tylko Bogu ale i naszym najbliższym zmarłym... to przykre :((( ŚWIADECTWO Anny pomaga nam dojrzewać w wierze :)annaj41
OdpowiedzUsuńMoherku, wszelkie głosy, wizje są jedynie od wielkiego dzwonu; na co dzień mamy po prostu myśli. Ba - obawiam się, że tylko nieliczni potrafią określić, od kogo pochodzą te myśli, które rodzą się w ich głowach. To wyjątkowa łaska. Ta łaska dana jest i Tobie:)
OdpowiedzUsuńAniu, niewątpliwie masz rację - tak właśnie jest.
OdpowiedzUsuń