— Istnieje dogmat Kościoła: „świętych obcowanie", czyli pomoc tych, którzy już opowiedzieli się za Bogiem, uznali i wybrali Go jako dawcę miłości i życia i są z Nim, dla tych, którzy jeszcze się szarpią i wahają w wyborze. Tę pomoc możemy nieść wszyscy, którzy jesteśmy tu z Nim, bo to Jego miłość do nas i dla was daje nam to prawo. Ale nie wszyscy jesteśmy jednakowo „oczyszczeni", jednakowo „święci", czyli nie w każdym z nas jest jednakowa siła miłości Boga. Mimo to On pozwala nam na pomoc wam i kocha nas całkowicie, a miłość do Niego w nas wzrasta nieustannie i temu wzrastaniu nie ma końca. Według nas to jest „niebo", bo On jest z nami, a my żyjemy w Nim, ale to jest nadal doskonalenie się, oczyszczanie, wzrost poznania, mądrości, a przede wszystkim rozwijanie miłości. To jest ciągły ruch, pęd, pragnienie wykazania swojej miłości — i właśnie dlatego On daje nam te możliwości pomagania wam, aby nam dać pole działania, na którym możemy wykazać twórczością, działaniem siłę swojej miłości, a także naprawić swoje błędy, tam gdzie one miały miejsce.
Nade wszystko zwróciłbym uwagę na to zdanie Ale nie wszyscy jesteśmy jednakowo „oczyszczeni", jednakowo „święci", czyli nie w każdym z nas jest jednakowa siła miłości Boga. Innymi słowy każdemu, kto przekroczy ten próg potrzebne jest oczyszczenie (co najwyżej nielicznym nie jest potrzebne). Zwróćmy przy tym uwagę na to, iż miłość do Niego w pełni tej miłości nas wzrasta nieustannie i temu wzrastaniu nie ma końca - widzimy więc po co to oczyszczenie będzie potrzebne. Skądinąd możemy się domyślać, że dopiero przy pełni tej miłości będzie możliwe to, co mama Anny w poprzednim fragmencie wskazywała na niemożliwe, jako że więcej nie moglibyśmy znieść w tej chwili.
Widzimy więc wyraźnie cel tego oczyszczania. Zwróćmy teraz uwagę, w jaki sposób to oczyszczanie się osiąga: właśnie dlatego On daje nam te możliwości pomagania wam, aby nam dać pole działania, na którym możemy wykazać twórczością, działaniem siłę swojej miłości, a także naprawić swoje błędy, tam gdzie one miały miejsce.
Innymi słowy tylko poprzez czynną miłość wobec drugiego człowieka możemy wzrastać w naszej miłości do Boga.
Tym razem mama Anny mówi Według nas to jest „niebo", bo On jest z nami, a my żyjemy w Nim; jednak od razu jednym tchem dodaje ale to jest nadal doskonalenie się, oczyszczanie, wzrost poznania, mądrości, a przede wszystkim rozwijanie miłości.
A więc znowu godzi katolików i protestantów - używa określenia, jakiego w tym wypadku używają protestanci, ale opisuje to, co u katolików nazywane jest czyśćcem.
Nade wszystko zwróciłbym uwagę na to zdanie Ale nie wszyscy jesteśmy jednakowo „oczyszczeni", jednakowo „święci", czyli nie w każdym z nas jest jednakowa siła miłości Boga. Innymi słowy każdemu, kto przekroczy ten próg potrzebne jest oczyszczenie (co najwyżej nielicznym nie jest potrzebne). Zwróćmy przy tym uwagę na to, iż miłość do Niego w pełni tej miłości nas wzrasta nieustannie i temu wzrastaniu nie ma końca - widzimy więc po co to oczyszczenie będzie potrzebne. Skądinąd możemy się domyślać, że dopiero przy pełni tej miłości będzie możliwe to, co mama Anny w poprzednim fragmencie wskazywała na niemożliwe, jako że więcej nie moglibyśmy znieść w tej chwili.
Widzimy więc wyraźnie cel tego oczyszczania. Zwróćmy teraz uwagę, w jaki sposób to oczyszczanie się osiąga: właśnie dlatego On daje nam te możliwości pomagania wam, aby nam dać pole działania, na którym możemy wykazać twórczością, działaniem siłę swojej miłości, a także naprawić swoje błędy, tam gdzie one miały miejsce.
Innymi słowy tylko poprzez czynną miłość wobec drugiego człowieka możemy wzrastać w naszej miłości do Boga.
Tym razem mama Anny mówi Według nas to jest „niebo", bo On jest z nami, a my żyjemy w Nim; jednak od razu jednym tchem dodaje ale to jest nadal doskonalenie się, oczyszczanie, wzrost poznania, mądrości, a przede wszystkim rozwijanie miłości.
A więc znowu godzi katolików i protestantów - używa określenia, jakiego w tym wypadku używają protestanci, ale opisuje to, co u katolików nazywane jest czyśćcem.
To niebo przepełnione jest miłością i ciągłym zwracaniem się Ku...
OdpowiedzUsuńPięknie!
No właśnie. I to w końcu w naszym katolickim rozumieniu jest jedynie czyściec. To co dopiero będzie w niebie?
OdpowiedzUsuńLeszku ale czyściec to podobnie jak niebo też określony stan duszy. I może on być bliski nieba, piekła i mnóstwo stanów po środku...
OdpowiedzUsuńMoherek
Z tej notki wynika dla mnie, że zmarli mogą nam nieść pomoc. I pytanie: jaki to rodzaj pomocy, jak ją dostrzec i nauczyć się z niej korzystać?
OdpowiedzUsuńMoherek
Wydaje mi się, że ta pomoc może być dwojaka - nade wszystko poprzez odpędzanie od nas złych duchów. Ale jest i druga - w tym świadectwie stykamy się ze świadomą rozmową - Anna wiedziała, że myśli które pojawiały się w jej głowie, pochodzą od konkretnych osób; my te myśli również "słyszymy", tylko ich nie odróżniamy od własnych myśli (najczęściej nie odróżniamy)
OdpowiedzUsuń