Tym razem sam nadałem tytuł. Wypowiedź Bartka pochodzi z następnego dnia, co poprzednia i występuje w podrozdziale Jezus. Jednak w tej wypowiedzi jest mowa o relacji, jaka istnieje między osobą, a ciałem, a nie ma nic o Jezusie - dlatego pozwoliłem sam sobie nadać inny tytuł.
Widzisz, nie zauważyłem samego momentu śmierci. Wydaje mi się, że jest on zauważalny raczej dla tych, co żyją dalej, dla obserwatorów, chociaż nie jest pewne, czy oni też wiedzą, kiedy następuje rzeczywiste przejście — bo tak to nazywamy; trudno nazywać śmiercią zdjęcie ubrania, prawda? Ten, kto sam przechodzi, zbyt jest przejęty, aby zwracał uwagę na uboczne szczegóły dotyczące ciała, takie jak oddech czy ustanie pracy serca. Podobno byłem cały połamany? — wiem to z waszych rozmów, ale naprawdę to mało istotne dla mnie. Myślałaś mi wczoraj — mogę mówić „mówiłaś", ale w rzeczywistości przecież myślisz — że znasz to uczucie, że pamiętasz je ze snu, tego na temat roku dwudziestego. Chyba to jest to. Gdy następuje nagle, bez przygotowania — jest straszne; ale to jest poza czasem, nie można określić, jak długo trwa, jedną setną sekundy, może jedną tysiączną? To jest rozdzieranie — pytałem się tych, którzy podobnie zginęli, na ogół potwierdzają — ale też powiedziano mi, że jest to nagłe rozerwanie łączności pomiędzy naszym ciałem a nami, a ta łączność jest tak mocna i tak subtelna, że dotyka poprzez ciało i nas samych, dlatego wywołuje taki szok. Widzisz, ból to jest reakcja nerwów, organów materialnych ciała. My tu nie cierpimy „poprzez nerwy", ale też „odczuwamy", i to o wiele silniej i wyraźniej, to znaczy wiemy zawsze, dlaczego odczuwamy radość czy wstyd, który jest tak intensywny, że może być nazwany bólem.
Bartek nie pozostawia żadnych wątpliwości - nasza tożsamość wiąże się z nasza duszą, a nie z naszym ciałem. Bartek traktuje ciało wręcz jako ubranie, które w chwili śmierci się po prostu zdejmuje (choć z drugiej strony zwraca uwagę, że to oddzielenie ciała stanowi szok dla osoby).
Zwróćmy też uwagę, na ten fragment:
Myślałaś mi wczoraj — mogę mówić „mówiłaś", ale w rzeczywistości przecież myślisz
Bartek wyraźnie podkreśla, że nasz kontakt ze światem duchowym odbywa się poprzez myśli. To nie są żafne głosy, widzenia (jeśli są, to skądinąd wiemy, że należą do wyjątkowych ingerencji), lecz po prostu myśli. Na codzień nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nie wszystkie nasze myśli rzeczywiście są nasze, ale nie są. I z drugiej strony nasze myśli są czytelne dla istot duchowych.
Z tym faktem wiąże problem naszej wolności. O tym kupowaniu myśli już pisałem - tych myśli możemy nie kupić - odpowiadamy za te, które kupiliśmy. Nie ma więc wątpliwości, że w tym przypadku nie jest naruszona nasza wolność (oczywiście nie mówię o przypadkach opętania). Pytanie jednak na ile jesteśmy otwarci dla istot duchowych?
Bartek mówił już o tym wcześniej (podrozdział Wiemy, kiedy chcecie być sami):
— Nie obawiaj się, że cię „oglądam". My wiemy, kiedy chcecie być sami. Nawet nie śmiałbym cię „nachodzić".
Zapewne gorzej jest ze złymi duchami. Tu właśnie pomocni są ci nasi bliscy zmarli - była o tym mowa w Dziękuję ci, że mnie bronisz.
Widzisz, nie zauważyłem samego momentu śmierci. Wydaje mi się, że jest on zauważalny raczej dla tych, co żyją dalej, dla obserwatorów, chociaż nie jest pewne, czy oni też wiedzą, kiedy następuje rzeczywiste przejście — bo tak to nazywamy; trudno nazywać śmiercią zdjęcie ubrania, prawda? Ten, kto sam przechodzi, zbyt jest przejęty, aby zwracał uwagę na uboczne szczegóły dotyczące ciała, takie jak oddech czy ustanie pracy serca. Podobno byłem cały połamany? — wiem to z waszych rozmów, ale naprawdę to mało istotne dla mnie. Myślałaś mi wczoraj — mogę mówić „mówiłaś", ale w rzeczywistości przecież myślisz — że znasz to uczucie, że pamiętasz je ze snu, tego na temat roku dwudziestego. Chyba to jest to. Gdy następuje nagle, bez przygotowania — jest straszne; ale to jest poza czasem, nie można określić, jak długo trwa, jedną setną sekundy, może jedną tysiączną? To jest rozdzieranie — pytałem się tych, którzy podobnie zginęli, na ogół potwierdzają — ale też powiedziano mi, że jest to nagłe rozerwanie łączności pomiędzy naszym ciałem a nami, a ta łączność jest tak mocna i tak subtelna, że dotyka poprzez ciało i nas samych, dlatego wywołuje taki szok. Widzisz, ból to jest reakcja nerwów, organów materialnych ciała. My tu nie cierpimy „poprzez nerwy", ale też „odczuwamy", i to o wiele silniej i wyraźniej, to znaczy wiemy zawsze, dlaczego odczuwamy radość czy wstyd, który jest tak intensywny, że może być nazwany bólem.
Bartek nie pozostawia żadnych wątpliwości - nasza tożsamość wiąże się z nasza duszą, a nie z naszym ciałem. Bartek traktuje ciało wręcz jako ubranie, które w chwili śmierci się po prostu zdejmuje (choć z drugiej strony zwraca uwagę, że to oddzielenie ciała stanowi szok dla osoby).
Zwróćmy też uwagę, na ten fragment:
Myślałaś mi wczoraj — mogę mówić „mówiłaś", ale w rzeczywistości przecież myślisz
Bartek wyraźnie podkreśla, że nasz kontakt ze światem duchowym odbywa się poprzez myśli. To nie są żafne głosy, widzenia (jeśli są, to skądinąd wiemy, że należą do wyjątkowych ingerencji), lecz po prostu myśli. Na codzień nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nie wszystkie nasze myśli rzeczywiście są nasze, ale nie są. I z drugiej strony nasze myśli są czytelne dla istot duchowych.
Z tym faktem wiąże problem naszej wolności. O tym kupowaniu myśli już pisałem - tych myśli możemy nie kupić - odpowiadamy za te, które kupiliśmy. Nie ma więc wątpliwości, że w tym przypadku nie jest naruszona nasza wolność (oczywiście nie mówię o przypadkach opętania). Pytanie jednak na ile jesteśmy otwarci dla istot duchowych?
Bartek mówił już o tym wcześniej (podrozdział Wiemy, kiedy chcecie być sami):
— Nie obawiaj się, że cię „oglądam". My wiemy, kiedy chcecie być sami. Nawet nie śmiałbym cię „nachodzić".
Zapewne gorzej jest ze złymi duchami. Tu właśnie pomocni są ci nasi bliscy zmarli - była o tym mowa w Dziękuję ci, że mnie bronisz.
Leszku, nie chcę już komentować tego bloga, gdyż
OdpowiedzUsuńte świadectwa budzą we mnie wiele wątpliwości i
to nawet nie tylko dlatego, że jestem protestantką-bo z katolickiego punktu też. Nie o wszystkich wątpliwościach tu wspomniałam, bo nie chcę się kłócić,ani gniewać z Tobą:0)
Ku zastanowieniu polecam Ci lekturę: Kruszący Kajdany
Link dałam w podpisie, by zadziałał...
Można tę książkę także kupić w księgarniach internetowych za przystępną cenę. Naprawdę warto ją przeczytać i przemyśleć, chociaż wybór należy do Ciebie. Pozdrawiam.
Ps.wystarczy kliknąć na Jo-ann u góry komentarza.
OdpowiedzUsuńChyba nie chodzi o kłócenie się, lecz o dochodzenie do prawdy.
OdpowiedzUsuńDo tej pory nie znalazłaś niczego, co by było sprzeczne z Pismem Świętym - bo albo sama przytaczałaś cytaty na potwierdzenie, albo wskazywałaś na wątpliwości, które łatwo było rozwiać przy wnikliwej analizie tekstu. Teraz nie piszesz na czym polegają Twoje wątpliwości, więc trudno, bym je rozwiał.
Zwróć jednak uwagę, że od wieków istnieje modlitwa od nagłej i niespodziewanej śmierci zachowaj nas Panie - przecież o tym mówi Bartek w pierwszej części wypowiedzi. Intuicyjnie czujemy, że lepiej być przygotowanym na śmierć i Bartek to potwierdza.
Jeśli zaś chodzi o drugi wątek, to tu mogę się odwołać jedynie do Twojego katolickiego doświadczenia. Dobrze wiesz, że są tzw. myśli natrętne, jednak z nich nie musimy się spowiadać; odpowiadamy jedynie za te myśli, które przyjęliśmy. Ta forma komunikacji między naszym światem, a światem duchowym jest Ci doskonale znana z autopsji, sama tego doświadczasz; w tej wypowiedzi Bartka nie ma niczego, czego sama byś nie znała, nie doświadczyła. Tylko że on mówi to jednoznacznie z postawieniem kropek nad i.
Wydaje mi się, że uciekasz przed prawdą, że wolisz jej nie znać. Zastanów się nad tym, dlaczego tak się dzieje? A nade wszystko przemódl to sobie, przemódl tę decyzję, by tego nie czytać (bo mnie się wydaje, że skoro Pan Cię tu przyprowadził, to miał w tym jakiś ważny cel).