czwartek, 18 grudnia 2008

O zmianach „charakteru" — tam

Przyznaję, że odwróciłem kolejność - ta notka, jeśli trzymać się oryginału, powinna być przed poprzednią. Jednak poprzednia dotyczyła spraw fundamentalnych - bezprzedmiotowe byłyby rozważania nt. zmian charakteru, jeśli Bartka nie byłoby w niebie (czy ściślej w królestwie Chrystusa). Znowu jest to dialog Anny z Bartkiem - Bartek zaczyna:

...zrozumiesz te zmiany, które w nas następują. To nie ma nic wspólnego ze zmianą charakteru. Jestem cały — sobą. Właśnie te sztuczne, narzucone, narosłe jak gdyby — cechy, obce właściwej osobowości, odpadają. Ze mnie odpadła podejrzliwość, pozorny cynizm, chamstwo — to nie jest cecha charakteru, to samoobrona...

— Niemądra.

— Rzeczywiście głupia, ale trudno żyć bez tego pancerza. Pamiętam wszystko to, coś mi mówiła o pozie cynizmu. Będąc tam, nie potrafiłem się z niego wyzwolić. Przyznam się, że nie próbowałem — cynizm był mi potrzebny. Musiałem się jakoś bronić, bo zwariowałbym. Tutaj to byłoby po prostu śmieszne. Tu nie ma nikogo, kto nie byłby przyjazny i chcący pomagać. Myślałaś, czy nie żałuję życia? Sądzę, że gdyby ludzie wiedzieli, co ich tu czeka, wyrywaliby się po prostu.

— Czy zrozumiałeś, dlaczego miałeś takie ciężkie życie?

— Tak, gdybym miał łatwiejsze, nie takie straszne życie, nie mógłbym tu być, a także bez waszej pomocy. Jeżeli człowiek nie umie odczytać swojego „zadania" albo nie chce, jedynym wyjściem dla niego, jedynym ratunkiem jest to, że walczy, że cierpi, że „płynie pod prąd"; ale przede wszystkim powinien służyć Jemu. Ja to robiłem, chciałem służyć Polsce, walczyłem o to — wiesz o tym — i teraz nareszcie mogę robić to w pełni, ze wszystkich sił. Tu się inaczej nie pracuje. Widzisz, mówię ci to wprost — tu nie ma fałszywego wstydu, zakłamania ani pozy...

Zwracam uwagę, że Bartek mówił "Właśnie te sztuczne, narzucone, narosłe jak gdyby — cechy, obce właściwej osobowości, odpadają. ", a nie że ciężko pracował, by się pozbyć tych cech.

2 komentarze:

  1. Wiadomo, że będziemy nowi, inni, skoro zostaniemy przyobleczeni w "nowe" szaty i ciała.
    Ale w takim razie... po co pracować nad charakterem, skoro wszystko nam odpadnie...
    Wychodzi na to, że tutaj na ziemi możemy tylko
    pościć w intencji jakiejś modlitwy. Tak P. Jezus
    zalecał... a skoro tak jest, to po co niektóre cielesne praktyki w KK? Tego nie rozumiem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nowe ciała, to jeszcze nie teraz (tak przynajmniej mnie się wydaje) - to dopiero przy powtórnym przyjściu Chrystusa. Natomiast z tym odpadaniem to zwróć uwagę, że chodzi tu o te wszystkie mechanizmy obronne, którymi człowiek się obudował, by przeżyć w świecie, który spostrzegał, jak dżunglę. A więc znikają jedynie skutki grzechu pierworodnego - skutki bezpośrednie (a więc powraca pierwotna zdolność odróżniania dobra i zła) oraz pośrednie (w postaci tych mechanizmów obronnych - człowiekowi w raju nie były one do niczego potrzebne, więc ich nie miał).

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.